GROCHÓW
Część Warszawy - Grochów - bliski sercu Andrzeja Komorowskiego, który mieszkał przed wojną na Pradze, następnie w wyniku zniszczeń wojennych przeniósł się wraz z rodzicami na Grochów i tam też 6 lat po wojnie, zrządzeniem losu znowu wrócił na Grochów i studiował na Wydziale Weterynarii SGGW. W latach 1997 - 2001 A. Komorowski pełnił funkcję Głównego Weterynarza Kraju. Jego wspomnienia opublikowaliśmy w biuletynie nr 51.
Zespół budynków byłego Instytutu Weterynaryjnego przy ul. Grochowskiej jest w trakcie głębokiej modernizacji z przeznaczeniem na Europejskie Centrum Muzyki.
Początek był zwykle taki: po dobrze zdanym egzaminie wstępnym na studia weterynaryjne w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie, odnalezieniu swojego nazwiska na liście przyjętych na pierwszy rok studiów oraz złożeniu podania o przyznanie miejsca w Domu Studenckim (DS), dowiadywaliśmy się, że I października powinniśmy zgłosić się na Wydziale Weterynaryjnym, na ulicę Grochowską 272. Tam, po uroczystej inauguracji, rozpoczynaliśmy studia, Odpowiedź na podanie o miejsce w Domu Studenckim kierowała nas do jednego z domów naszej uczelni koleżanki otrzymywały przydział w domach na ulicy Kazimierzowskiej lub ulicy Madalińskiego (dzielnica Mokotów), koledzy na ulicy Grenadierów (Praga, dzielnica Grochów). Dla osób potrzebujących ze względów zdrowotnych nieco lepszych warunków zamieszkania i żywienia był DS-prewentorium przy ulicy Górnośląskiej (dzielnica Śródmieście Południowe).
Z chwilą gdy zostaliśmy studentami, my mieszkańcy Domu Studenckiego przy ulicy Grenadierów, mieliśmy dwa najważniejsze dla nas adresy - miejsce nauki Grochowska 272 i miejsce zamieszkania ulica Grenadierów 41. Te dwa adresy dzieliła odległość około 900 m, którą pokonywaliśmy pieszo w ciągu 12 min. Oto opis drogi z akademika (oficjalna nazwa Dom Studenta, nie była używana w codziennym języku) - ulica Grenadierów, przechodząc obok Szpitala Grochowskiego, przecinaliśmy aleję Jerzego Waszyngtona i dalej ulicą Grenadierów, mijając komisariat Milicji Obywatelskiej, dziś Policji, obok narożnego krzyża, dochodziliśmy do ulicy Grochowskiej. Tu mieliśmy do wyboru południową, lewą, nieparzystą stronę ulicy, zabudowaną kamienicami XIX i XX wiecznymi ze sklepami na parterze, lub prawą, północną, parzystą stronę wzdłuż parku imieniem Hanki Sawickiej (Hanna Krystyna Szapiro, ps. Hanka, działaczka komunistyczna pochodzenia żydowskiego) ciągnącym się do ulicy Weterynaryjnej i dalej do bramy wjazdowej na Wydział Weterynaryjny. Tę drogę, tam i z powrotem, każdy z nas przebywał w trakcie trwających 11 semestrów (pięć lat i sześć miesięcy) studiów. Niekiedy ten czas, dla niektórych z nas, wydłużał się z powodów znanych tylko im i naszemu Dziekanowi. Pokonywaliśmy też inne, obowiązkowe trasy tramwajem z alei Waszyngtona na ulicę Rakowiecką do gmachu SGGW, tramwajem z ulicy Grochowskiej na Targową, a dalej pieszo na ulicę Jagiellońską do zakładów mięsnych i Katedry Higieny Produktów Zwierzęcych, pociągiem do Brwinowa na zajęcia z hodowli zwierząt. W latach 1958 do 1964, w czasie moich studiów, nikt z mieszkańców akademika nie posługiwał się rowerem, motocyklem, skuterem, ani samochodem.
Głównym sensem lat studenckich była nauka, ale wszyscy byliśmy młodzi, ciekawi życia, poznawania nowości, historii i kultury. To był dla nas ważny czas edukacji, poznawania i zrozumienia dzielnicy, miasta, ojczyzny. Uważam, że bez tej edukacji nie doroślibyśmy do dobrego wypełniania naszych obowiązków zawodowych, rodzinnych i obywatelskich.
A Warszawa miała dla nas wiele propozycji dostępnych nawet na skromną, studencką kieszeń - kina, teatry, operę, filharmonię, sale koncertowe, muzea, galerie sztuki, kościoły, ogrody botaniczny i zoologiczny, parki, kluby studenckie, stadiony, hale sportowe boiska, korty tenisowe, biblioteki, czytelnie, brzegi Wisły, stawy, jeziorka, zabytki architektury. Miała też zgliszcza i ruiny miasta zburzonego przez Niemców w czasie II wojny światowej. W czasie moich studiów Zamek Królewski i Pałac Saski były ruiną – zachowały się tylko fragmenty dawnych budowli – południowa ściana Zamku z oknem mieszkania Stefana Żeromskiego oraz Grób Nieznanego Żołnierza z fragmentem kolumnady Pałacu.
Najłatwiej mogliśmy poznawać Grochów. Spacerowaliśmy jego ulicami, a ich nazwy przywoływały pamięć historycznych wydarzeń, zaskakiwały historyczną treścią, powracała pamięć ważnych wydarzeń: Insurekcji Kościuszkowskiej 1794, Powstania Listopadowego 1831, czasów odzyskania niepodległości w 1918, II Rzeczpospolitej 1918 do 1939, okupacji niemieckiej 1939 do 1945 i Powstania Warszawskiego w 1944.
Zapraszam na spacer ulicami Grochowa. Skupimy się na ideowym, historycznym przekazie, który niosą ich nazwy. Ktoś je kiedyś nadał i pewnie chciał by czyny tych osób przetrwały lata i wieki. Zacznijmy od naszej ulicy Grenadierów. Grenadierzy to była piesza formacja wojskowa, powstała w XVII w. we Francji, przeznaczona do ręcznego miotania granatów, z czasem przeznaczona była do walki na bagnety. W Insurekcji Kościuszkowskiej nazywano tak regiment kosynierów. W Księstwie Warszawskim powstała formacja grenadierów konnych, z czasem przekształcona została w jednostki gwardii złożone z rosłych, sprawnych fizycznie żołnierzy. W czasie drugiej wojny światowej w Armii Polskiej we Francji w roku 1940 utworzono dywizję grenadierów, później w Wielkiej Brytanii utworzono brygadę grenadierów w 1942 roku.
Ulica Szaserów, to wspomnienie formacji z czasu Księstwa Warszawskiego. Początkowo byli to strzelcy piesi, z czasem byli to strzelcy konni. Przy kościele na Kamionku - ulica Grochowska 365- znajduje się niewielki cmentarz z pochowanymi tu ofiarami rzezi Pragi. W dniu 4 listopada 1794 r. miała w tej okolicy miejsce bitwa polskich oddziałów wojska Insurekcji, wycofujących się w kierunku Warszawy, z wojskami rosyjskimi pod dowództwem Aleksandra Suworowa. Po przełamaniu obrony Polaków, Rosjanie zajęli Pragę i wymordowali około 20 000 ludności cywilnej.
Była to zbrodnia ludobójstwa. Suworow jest bohaterem Rosji.
Olszynka Grochowska, była polem bitwy, którą w dniu 5 lutego 1831 r. polskie oddziały pod dowództwem generała Józefa Chłopickiego, dyktatora Powstania Listopadowego, osłaniając Warszawę, stoczyły z wojskami rosyjskimi pod dowództwem generała Iwana Dybicza. Armia Powstania Listopadowego liczyła 40 000 żołnierzy i miała 120 armat.
Rosjanie mieli 60 000 żołnierzy i 200 armat. Trwająca cały dzień bitwa zakończyła się wycofaniem rosyjskiego wojska. Była to bardzo krwawa bitwa, w której zginęło łącznie 15 000 żołnierzy. Szczególnie zasłużył się w bitwie czwarty pułk piechoty liniowej czwartacy", dowodzony przez pułkownika Ludwika Bogusławskiego. Tak wspomina ich autor wiersza/pieśni "Walecznych tysiąc opuszcza Warszawę (Pułk czwarty) Juliusz Mosen: Walecznych tysiąc opuszcza Warszawę,/Przysięga klęcząc: „naszym świadkiem Bóg./Z bagnetem w ręku pójdziem w świętą sprawę,/ śmierć naszym hasłem, niechaj zadrży wróg."/Już Dobosz zagrzmiał, już sojusz zawarty,/z Panewką próżną idzie w bój Pułk czwarty. Wiadoma światu ta sławna Olszyna,/Gdzie nieprzyjaciel twardym murem stał/Paszcz tysiąc zieje, bój krwawy się wszczyna,/Już mur zwalony, nie padł ani strzał./Okropny postrach padł na tłum rozżarty, spokojnie wrócił do Pragi Pułk Czwarty.
Dziś wspomnieniu bitwy służy plac 1831 - Olszynka Grochowska. Jeszcze raz trzeba wspomnieć czwartaków" idąc ulicą Ostrołęcką i ich decydującym o jej przebiegu udziale w bitwie stoczonej pod Ostrołęką w dniu 26 maja 1831 r. Ten sam autor pisał: „Pod Ostrołęką wróg się dumny zżyma, /Otacza naszych dzikiej hordy zwał,/Śmierć albo życie! Tu wyboru nie ma./ Z bagnetem w ręku, nie padł ani strzał./I już dla naszych odwrót jest otwarty,/ I któż to zdziałał? To był nasz Pułk Czwarty". "Czwartaków" wspomina też znana pieśń Legionowa
„Przybyli ułani” autorstwa kapitana Legionów polskich Feliksa Gwiżdża. Przybyli ułani pod okienko/Stukają wołają puść panienko... O Boże, a cóż to za wojacy?/ Otwieraj, nie bój się, to Czwartacy! Dawna formacja piesza, z czasów Powstania Listopadowego, słynna z tego, że walczyła tylko na bagnety, idąc do boju z nie nabitymi karabinami, w 1914 r. przekształcona została w Czwarty Szwadron Ułanów Legionów Polskich.
Ulica Stocka przywołuje wspomnienie bitwy pod Stoczkiem. Wojsko Powstania Listopadowego stoczyło ją w dniu 14 lutego 1831 r. z wojskami rosyjskimi pod dowództwem generała Fiodora Gejsmara. Decydującą o zwycięstwie rolę odegrała kawaleria generała Józefa Dwernickiego.
Ulica Igańska to wspomnienie zwycięskiej bitwy pod Iganiami, stoczonej w dniu 10 kwietnia 1831 r. przez Wojska powstańcze pod dowództwem generała Ignacego Prądzyńskiego z wojskami rosyjskimi generała Grigorija Rosena.
Nazwiska generałów Powstania Listopadowego znajdziemy na ulicach Chłopickiego, Dwernickiego i Kickiego. O pierwszym i drugim już coś napisałem.
Ludwik Kicki walczył w bitwach w Olszynce Grochowskiej, pod Stoczkiem i Ostrołęką, gdzie zginął 26 maja 1831 r. po szarży kawalerii powstańczej.
Generała wielu z nas zapamiętało dzięki akademikom Uniwersytetu Warszawskiego (żeński i męski) położonym przy ulicy jego imienia. Jeszcze jeden wybitny dowódca Wojska Insurekcji Kościuszkowskiej i Legionów Polskich we Włoszech ma ulicę na Grochowie — to płk Berek Joselewicz. Urodzony w 1764 r. na Żmudzi, Polski Żyd, wykształcony w Paryżu i Brukseli, w Warszawie prowadził duży handel końmi. Przystąpił do Insurekcji Kościuszkowskiej, dowodził utworzoną przez siebie grupą kawalerii. Brał udział w obronie Pragi. Za bohaterstwo w bitwie odznaczony został Orderem Virtuti Militari. Po upadku Insurekcji emigrował do Włoch i wstąpił do Legionów Polskich generała Henryka Dąbrowskiego. W Księstwie Warszawskim dowodził szwadronem ułanów. Zginął w 1809 r. pod Kockiem.
Spacerując ulicami Grochowa spotkasz ulicę Stefana Stanisława Okrzei. Wielu myliło go ze słynnym działaczem rewolucyjnym Stefanem Okrzeją, zamachowcem z 1905 r. na komisariat rosyjskiej policji w Warszawie. Był jego młodszym bratem, pochodził z biednej rodziny i dzięki wielkiemu wysiłkowi i talentowi został lotnikiem. Był wybitnym pilotem myśliwskim. Walczył od 1 września 1939 r. na samolocie PZL 11 i zestrzelił niemiecki samolot Dornier 17, uczestniczył w wielu walkach powietrznych. Sam został zestrzelony w dniu 5 września 1939 r. w okolicy wsi Kręgi przy szosie Wyszków-Serock. Porucznik Stefan Stanisław Okrzeja spoczywa na cmentarzu w Kręgach. Pośmiertnie został odznaczony Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari.
Jeszcze raz wrócimy na Kamionek do Konkatedry Matki Boskiej Zwycięskiej przy ulicy Grochowskiej 365. Świątynię zbudowano wg projektu Konstantego Jakimowicza jako wotum za zwycięstwo w Bitwie Warszawskiej 1920 r. W jednym z bocznych ołtarzy jest obraz przedstawiający księdza Ignacego Skorupkę, bohaterskiego kapłana, uczestnika tej bitwy, zginął od postrzału pod Ossowem 14 sierpnia 1920 roku.
W okresie II Rzeczpospolitej najważniejszym dla studentów weterynarii był kompleks budynków przy ulicy Grochowskiej 272. Mieszkańcy Grochowa nazywali go Instytutem Weterynarii. Na co dzień przychodzili tu że swoimi chorymi zwierzętami i mogli liczyć na pomoc świetnych fachowców, pobierających nie wysokie honoraria. Mieszkańcy byli dumni z posiadania jedynej wyższej uczelni w prawobrzeżnej Warszawie. Ciągnąca się od Gocławia aż do ulicy Targowej, ulica Grochowska, to był trakt z ważnymi, nowoczesnymi zakładami przemysłowymi. Wymieńmy kilka z nich - Perun (produkcja sprzętu spawalniczego), Państwowe Zakłady Optyczne (szkła okulistyczne, lunety, lornetki, mikroskopy, lupy), Państwowe Zakłady Tele- i Radiotechniczne nazywane Dzwonkową (telefony, radiotelefony, łącznice telefoniczne), Wedel (czekolady i słodycze). Przy ulicy Terespolskiej znajdowały się Państwowe Zakłady Inżynieryjne. Tu powstał model limuzyny CWS - T1, tu produkowano Polskiego Fiata 508, motocykle, tu remontowano polskie czołgi. Wszystkie te zakłady działające jako firmy państwowe lub spółki z polskim kapitałem były dziełem wybitnej polskiej myśli przemysłowej. Produkowały wysokiej klasy wyroby-licencję na produkcję radiotelefonów zakupił w Dzwonkowej holenderski Philips, polskie lornetki wojskowe z PZO były poszukiwane przez wojska niemieckie francuskie i angielskie.
Czasy wojenne od 1 września 1939 r., a później okupacji niemieckiej, zostawiły trwałe ślady także na Grochowie. Wydział Weterynaryjny przestał być ośrodkiem naukowym, zmieniony został na lecznicę weterynaryjną pracującą dla mieszkańców Grochowa i rolników z pobliskich wiejskich gospodarstw. Dawne polskie zakłady, w czasie okupacji, produkowały dla potrzeb wojennych Niemiec, zatrudniając dawnych pracowników i nowe niemieckie zarządy. Walka podziemna polskich patriotów toczyła się mimo niemieckich represji. Grochów i Saska Kępa należała do III Rejonu VI Obwodu Armii Krajowej. Dowódcą III Rejonu był mjr, później ppłk Tadeusz Schollenberger. Armia Krajowa prowadziła podziemne przygotowania do zbrojnego wystąpienia przeciwko władzom Generalnej Guberni, żołnierzom Wehrmachtu, policji i Gestapo. Historia jest dobrze opracowana i znana. Powstanie Warszawskie wybuchło 1 sierpnia 1944 r. i objęło także Pragę i jej dzielnice, w tym Grochów i Saską Kępę. Trwało tu krótko, zakończyło się porażką oraz represjami w stosunku do mieszkańców. Na przedmieściach Pragi w sierpniu 1944 r. stały już wojska sowieckie. Zajęły w dniach 13 i 14 września 1944 r. pozycje do ataku na Warszawę. Na Grochowie stała 76 Dywizja Piechoty Armii Czerwonej, na Saskiej Kępie 143 i 175 Dywizja Armii Czerwonej oraz 1 Dywizja Piechoty Wojska Polskiego, 8 i 9 pułki piechoty 3 Dywizji WP. Atak Armii Czerwonej na Warszawę nastąpił 17 stycznia 1945 r., po ponad 3 miesiącach od upadku Powstania.
Życie po wojnie na Grochowie wracało szybciej niż w Warszawie. Zniszczenia wojenne były stosunkowo niewielkie. Ocalały domy mieszkalne, ocalał Wydział Weterynaryjny, ocalały, choć w dużym stopniu zostały ograbione, grochowskie zakłady przemysłowe.
Grochów ma jedną bardzo ważną dla mieszkańców Aleję - poświęconą pamięci generała i pierwszego prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej - pisanego z polska - Jerzego Waszyngtona, bohatera wojny o niepodległość Ameryki i twórcy dzisiejszego państwa USA. Aleja ciągnie się od ronda Wiatraczna do położonego na Saskiej Kępie ronda Jerzego Waszyngtona. Aleja na odcinku od ronda Wiatraczna aż do ulicy Kinowej zabudowana jest po obu stronach ocalałymi, przedwojennymi kamienicami i współczesnymi blokami. Dalej, po północnej stronie Alei położony jest Kamionek i Park Paderewskiego, dziś Park Skaryszewski z kortami tenisowymi i stadionem lekkoatletycznym pamiętającym Halinę Konopacką (złoty medal w rzucie dyskiem na olimpiadzie w w Amsterdamie), Janusza Kusocińskiego (złoty medal w biegu na 10 km na olimpiadzie w Los Angeles) i Józefa Noijego, długodystansowca, zwycięzcę w biegu z Paavo Nurmi, mistrzem olimpijskim. Obok znajdują się piękne jeziorka kamionkowskie. Po południowej stronie Alei ciągną się ogrody działkowe i rozpoczyna się zabudowa Saskiej Kępy luksusowej dzielnicy przedwojennej Warszawy. Małe kamieniczki, wille i piękne kilkupiętrowe domy. Ulice też jakby z innego świata - Francuska, Londyńska, Stanów Zjednoczonych, Irlandzka, ale też Zakopiańska, Kryniczna, Styki, czy królowej Aldony. Aleja Waszyngtona to szlak komunikujący Grochów z mostem Poniatowskiego, Alejami Jerozolimskimi i Marszałkowską. Ulica Grochowska Grochów z centrum Pragi, ulicą Targową, Zygmuntowską, mostem Kierbedzia (dziś Śląsko- Dąbrowskim), Starówką, Muranowem i Wolą.
We wstępie napisałem - początek był zwykle taki..., ale w moim przypadku był trochę inny. Urodziłem się w czerwcu 1939 r. w warszawskim szpitalu na Solcu skąd przewieziono mnie do rodzinnego domu przy Alei Jerzego Waszyngtona nr 118. Dom, mała dwupiętrowa kamieniczka, stał na rogu Alei Waszyngtona i Grenadierów, mieszkałem tam z rodzicami, babcią i kanarkiem. Ochrzczony zostałem w kościele parafialnym pod wezwaniem Matki Boskiej Zwycięskiej na Kamionku.
Według spisu ludności z dnia 1 stycznia 1939 r. dzielnica Grochów miała obszar 1722 ha, mieszkało tu 47,2 tysięcy osób, w tym 3,9 tysięcy Polaków wyznania mojżeszowego. Gęstość zaludnienia wynosiła 27 osób na 1 ha.
W dniu 17 września 1939 r. niemiecka bomba lotnicza zburzyła połowę kamienicy, tą z naszym mieszkaniem.
Następny nasz dom był przy ulicy Krypskiej 23 A. Mieszkaliśmy tam do 30 lipca 1944 r. Mój ojciec pracował w Dzwonkowej. Był żołnierzem Armii Krajowej. Pod koniec lipca przeprowadziliśmy się na ulicę Kredytową 14, Śródmieście Północne.
Powstanie Warszawskie, życie w piwnicy, zburzenie domu, wędrówka w poszukiwaniu bezpiecznego adresu. Takiego w Warszawie wówczas nie było. W dniu 14 września zostaliśmy wyrzuceni przez Niemców z naszego miasta i przez Ożarów, Radom, a po zakończeniu wojny, przez Ziębice (Dolny Śląsk), Wrocław dotarliśmy do Tarnowa.
Po ukończeniu szkoły podstawowej i zdaniu matury w Technikum Chemicznym w Tarnowie-Mościcach, a także dwóch latach pracy w fabryce broni w Tarnowie - dotarłem na ulicę Grochowską i ulicę Grenadierów w Warszawie. Później było tak jak już napisałem. Grochów poznawałem jako dziecko, opisane tu ulice zapamiętałem z czasów spacerów z moją mamą. Szczególnie utkwił mi w pamięci obraz kolumny żołnierzy Wehrmachtu maszerujących jezdnią ulicy Grochowskiej i śpiewających "Heili Heilo". Po latach, gdy przyjechałem na studia prawie wszystko było tak jak to zapamiętało dziecko. Codziennie idąc z akademika na uczelnię i z powrotem przechodziłem obok ocalałego fragmentu mojego domu przy Alei Waszyngtona 118. Tylko park Hanki Sawickiej (dziś Park Obwodu Praga Armii Krajowej) w czasie okupacji był placem targowym. We wtorki handlowano tu końmi.
Lubiłem to oglądać...
Kraków 29 grudnia 2023
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz