W poprzednim numerze Biuletynu zamieściliśmy wspomnienie z Powstania p. Haliny Kałdowskiej. Oto powojenne (z lat czterdziestych) zdjęcie młodej p. Haliny w mundurku harcerskim.
Sympozja, wystawy, spotkania: Co się dzieje w Muzeum Powstania Warszawskiego, w Warszawie, w Polsce i na świecie.
Na stronie internetowej Muzeuym Powstania Warszawskiego znajduje się wirtualna wersja kartek z kalendarza z roku 1944: tutaj. Prześledź Powstanie dzień po dniu! Na ekspozycji Muzeum Powstania Warszawskiego można znaleźć ponad 60 kartek z kalendarza opisujące dzień po dniu historię Powstania Warszawskiego. Kalendarium rozpoczyna się 27 lipca 1944, a kończy 5 października 1944, w dniu wyjścia z Warszawy ostatnich pułków żołnierzy Armii Krajowej.
Na stronie internetowej Muzeuym Powstania Warszawskiego znajduje się wirtualna wersja kartek z kalendarza z roku 1944: tutaj. Prześledź Powstanie dzień po dniu! Na ekspozycji Muzeum Powstania Warszawskiego można znaleźć ponad 60 kartek z kalendarza opisujące dzień po dniu historię Powstania Warszawskiego. Kalendarium rozpoczyna się 27 lipca 1944, a kończy 5 października 1944, w dniu wyjścia z Warszawy ostatnich pułków żołnierzy Armii Krajowej.
Widziane z krzesła Honorowego
Prezesa Andrzeja Targowskiego.
Koń a sprawa polska
Konie jedzono w Powstaniu Warszawskim, bo innego mięsa już nie było. Przejmujące w swojej wymowie jest zamieszczone zdjęcie: powstańcy, cierpiący straszliwy głód, ciągną zabitego konia. Raz powstańcy wykryli, że w okolicy Dworca Głównego jest rodzina, która trzyma gdzieś, w jakimś baraczku — konia wyścigowego. A już głód dawał się we znaki. Poszedł ktoś, żeby tego konia zabrać i zjeść. Dowiedział się, że bronią i granatami odpędzą wszystkich, kto by tego konia chciał wziąć. Wobec tego została zorganizowana akcja zbrojna, aby pod pełną bronią zdobyć tego konia. Z pistoletem na konia, a właściwie na tę rodzinę, co tego konia broniła wybrała się grupa powstańców. Skończyło się na jego wymianie za kaszę, a potem nastąpiła rzeź konia i rozdzielenie jego mięsa. Los koni w PW ’44 był przesądzony, pomimo, że kawaleria polska walnie przyczyniła się do rozwoju Polski i jej zwycięstw czy pod Grunwaldem czy Wiedniem. Wówczas koń był polskim czołgiem. W ’44 był tylko pożywieniem.
Po 76 latach od Powstania Warszawskiego w kwietniu 2016 r. los koni w Polsce znów jest niepewny. Ponieważ sławna stadnina w Janowie Podlaskim zaczęła tracić konie czy to wskutek niespodziewanej śmierci koni czy wskutek wycofywania koni danych pod opiekę – przez ich właścicieli. Stadnina ta o blisko 200-letniej tradycji, jest albo była jedną z najlepszych w świecie zaczęła od tego roku tracić swe znaczenie i świetność.
Po 76 latach od Powstania Warszawskiego w kwietniu 2016 r. los koni w Polsce znów jest niepewny. Ponieważ sławna stadnina w Janowie Podlaskim zaczęła tracić konie czy to wskutek niespodziewanej śmierci koni czy wskutek wycofywania koni danych pod opiekę – przez ich właścicieli. Stadnina ta o blisko 200-letniej tradycji, jest albo była jedną z najlepszych w świecie zaczęła od tego roku tracić swe znaczenie i świetność.
Jej historia jest burzliwa
jak nasza historia narodowa. Założona w 1817 roku po Kongresie Wiedeńskim
na wniosek Rady Administracyjnej Królestwa Kongresowego Polski za zgodą cara
Aleksandra I, była pierwszą na ziemiach polskich stadniną państwową. Do Powstania
Styczniowego w 1863 roku kierownictwo stadniny spoczywało w rękach polskich
hodowców. Po powstaniu, stadniną kierowali urzędnicy carscy.
Po odzyskaniu niepodległości przez Polskę w
1918 r. ówczesne Ministerstwo Rolnictwa wszystkie konie uratowane z działań
wojennych, rokujące nadzieje, że mogą być materiałem hodowlanym potrzebnym do
odbudowy hodowli koni w Polsce, gromadziło w Janowie Podlaskim. W 1944 roku
niemiecka komenda stadniny przeprowadziła ewakuację koni w momencie, kiedy
armia radziecka dochodziła do Bugu. Konie zabrane z Janowa wraz z częścią
personelu zostały przetransportowane koleją w okolice Drezna. Tam stały do
lutego 1945 roku a potem przebywały w majątku Nettelau k/Kolonii. Do Polski
konie wróciły drogą morską w 1946 roku. Do Janowa wróciły jesienią 1950 roku. Od
1960 roku janowskie araby są sprzedawane za granicę; najpoważniejszymi ich
odbiorcami są Amerykanie, którzy dotychczas kupili najwięcej koni i płacą
najwyższe ceny.
Czułość na los koni
wśród ich hodowców jest oszałamiająca. Warto przypomnieć o losie hodowli
koni w Czechosłowacji będącej pod zarządem niemieckim w czasie II WŚ. Otóż
pewien amerykański pułkownik Charles H. Reed, wielbiciel koni (członek oddziału
Armii Amerykańskiej wyspecjalizowanego w pokazach tresury koni), który z
wojskiem amerykańskim (pod dowództwem gen. Pattona, uczestnika Olimpiady 1912
r. w konkursie hippicznym) wkroczył do Czechosłowacji w kwietniu 1944 r. wiedział
(ze źródeł wywiadu) o owej sławnej hodowli koni rasy lipicańskiej i arabskiej
(zrabowanych z podbitych krajów) w mieście Hostouň k/Pilzna (będących pod
opieką czeskich i polskich specjalistów-będących jeńcami wojennymi). Wysłał
zwiad do tej hodowli, ażeby omówić poddanie się Niemców, aby uniknąć bitwy i
strat wśród …koni. Niemiecki generał, d-ca owej hodowli też chciał uniknąć
strat wśród…koni i powiedział, żeby Amerykanie jednak ich zaatakowali, ale
Niemcy będą się bronić, oczywiście pozornie a potem szybko się poddadzą. I tak
się stało dla dobra….. „wyzwolenia” 1200 wspaniałych koni. Film na ten temat ma
wejść na ekrany w grudniu 2016 r.
Kryzys w Janowie został
spowodowany donosem pewnego polskiego niezależnego hodowcy koni, że w Janowie
kierownictwo robi przekręty finansowe. Do tego dołączył się pewien senator,
który miał na pieńku z b. zarządem Stadniny. Bez dłuższego namysłu Minister
Rolnictwa zmienił kierownictwo Stadniny i od tego czasu zaczęły konie zdychać a
inne zaczęto wycofywać. Natomiast ów niezależny hodowca, widać czuły na los
koni przyznał się do donosu i sam wycofał się z zarządu Towarzystwa Hodowców
Koni. Nawet końskie zdrowie nie sprostało tym zmianom.
Może dla dobra polskiej sprawy a „przede
wszystkim” i koni warto przywrócić dawne kierownictwo tej Stadniny, skoro
oskarżono je niesłusznie.
Przecież "Lach
bez konia to jak ciało bez duszy, jak diak bez psałterki, a gospodarstwo
bez kota na zapiecku" – tak swego czasu powiadano na staropolskiej Rusi.
Jeśli chcemy kultywować polskie tradycje to musimy dbać o konie. Skoro Polakom
nie udało się wylansować polskiej marki samochodu to niech lansują to, w czym
byliśmy najlepsi w świecie, czyli w hodowli koni rasy arabskiej.
Profesor Andrzej Targowski
Od Redakcji:
A więc jest to trzynasty, majowy numer naszego Biuletynu. Zapraszamy członków Stowarzyszenia do współuczestnictwa w redagowaniu Biuletynu. Zapraszamy do redagowania rubryk, nadsyłania notek, komentarzy.
W załączniku do dzisiejszego mejla znajduje się deklaracja członkowska Stowarzyszenia. Prosimy o wypełnienie jej (jeśli jeszcze takiej deklaracji nie otrzymaliśmy) i odesłanie do Zarządu albo mejlowo albo pocztą. W przypadku użycia drogi mejlowej nie wymagamy własnoręcznego podpisu, natomiast w przypadku wysyłania pocztą prosimy o jego dokonanie. Przypominamy że składka członkowska jest dobrowolna.
Adres korespondencyjny Stowarzyszenia: Ul. Igańska 26 m. 38, 04-083 Warszawa.
Zostań wolontariuszem, wesprzyj nas.
Może pomożesz zbudować naszą stronę internetową.
Może zgodzisz się spotkać z uczniami jednej z warszawskich szkół i opowiesz swoje przeżycia.
Przygotowujemy się do obchodów powstania w dniu 1 sierpnia 2016. Czy chcesz pomóc?
Czy możesz pomóc nam w nawiązaniu kontaktu z organizacjami kombatackimi, historycznymi?
Profesor Andrzej Targowski
Od Redakcji:
A więc jest to trzynasty, majowy numer naszego Biuletynu. Zapraszamy członków Stowarzyszenia do współuczestnictwa w redagowaniu Biuletynu. Zapraszamy do redagowania rubryk, nadsyłania notek, komentarzy.
W załączniku do dzisiejszego mejla znajduje się deklaracja członkowska Stowarzyszenia. Prosimy o wypełnienie jej (jeśli jeszcze takiej deklaracji nie otrzymaliśmy) i odesłanie do Zarządu albo mejlowo albo pocztą. W przypadku użycia drogi mejlowej nie wymagamy własnoręcznego podpisu, natomiast w przypadku wysyłania pocztą prosimy o jego dokonanie. Przypominamy że składka członkowska jest dobrowolna.
Adres korespondencyjny Stowarzyszenia: Ul. Igańska 26 m. 38, 04-083 Warszawa.
Zostań wolontariuszem, wesprzyj nas.
Może pomożesz zbudować naszą stronę internetową.
Może zgodzisz się spotkać z uczniami jednej z warszawskich szkół i opowiesz swoje przeżycia.
Przygotowujemy się do obchodów powstania w dniu 1 sierpnia 2016. Czy chcesz pomóc?
Czy możesz pomóc nam w nawiązaniu kontaktu z organizacjami kombatackimi, historycznymi?