Polska jest jedynym krajem europejskim, którego polityczni i wojskowi przywódcy świadomie pogrążyli naród w niepomiernych stratach. Obrona Warszawy w 1939 r. przez cywilów „uzbrojonych” w łopaty - kiedy dowództwo Wojska Polskiego i władze państwowe wyszły z miasta - było głupotą, która kosztowała życie kilkunastu tysięcy warszawiaków i 30% zniszczonej infrastruktury. Które z miast europejskich broniło się łopatami w 1939 r.?
Ludzie dokonujący apoteozy Wojska Polskiego, a później Armii Krajowej powinni pamiętać, że zadaniem każdej grupy „wojowników” jest od niepamiętnych czasów przede wszystkim obrona własnego plemienia, a nie abstrakcyjnych racji politycznych. To właśnie cywile, a przede wszystkim kobiety i dzieci, powinni być chronieni przez wojsko, a nie wystawiani świadomie lub mimochodem na ciosy przeciwnika. Armia, która zapomina o tym obowiązku, przestaje spełniać swoją rolę. Armia, która nie jest w stanie ochronić cywilów, nie powinna podejmować walki w milionowym mieście.
Rzeź Woli, gdzie w pierwszych dniach Powstania zostało zamordowanych ponad 50 tysięcy mieszkańców Warszawy jest najlepszym dowodem na to, jak dalece zbłądziło dowództwo Armii Krajowej. Przecież Komenda Główna AK, ulokowana w fabryce Kamlera na Woli, znajdowała się zaledwie kilka przecznic od miejsc, w których oddziały Dirlewangera dokonywały masakr i gwałtów! Chociaż była chroniona przez najlepsze, elitarne jednostki Kedywu, żadna z nich nie została rzucona na pomoc mieszkańcom Woli. Atakowanej wówczas – co należy zaznaczyć – przez stosunkowo niewielkie jeszcze siły i to nawet nie niemieckie, a złożone głównie z rekrutujących się z Kaukazu najemników.
Ten obraz pokazuje, jak dalece opętani politycznymi wizjami dowódcy podziemnej armii byli obojętni na los cywilów. Jednocześnie jest dobrym punktem wyjścia do odpowiedzi na główną tezę tekstu p.Szeremietiewa.
Czy Powstanie uratowało Europę?
Czy Stalin chciał narzucić komunizm Europie czy też wykorzystał okazję, którą dał mu upadek największej przeszkody na tej drodze – Polski?
Stalin już w 1920 r. sabotował wyprawę Tuchaczewskiego, opóźniając m.in. pomoc ze strony wojsk Budionnego, ponieważ wiedział, że bolszewicka Rosja była za słaba na wdrożenie komunizmu w całej Europie. Nawet po pakcie Ribbentrop-Mołotow – porozumieniu z Hitlerem, które otwierało ZSRR drogę do podboju takich krajów jak Finlandia, nie zdecydował się na narzucenie siłą komunizmu temu zaledwie 4-milionowemu wówczas narodowi. Zadowolił się niewielkimi (10% terytorium) ustępstwami granicznymi.
Po porozumieniach z zachodnimi aliantami w Teheranie i Jałcie Stalin był zadowolony z tego, co dostał – strefę wpływów w Europie Środkowo-Wschodniej, ale bez narzucania jej komunizmu. Nie zamierzał powiększać ZSRR o kolejne państwa chociaż mógł to zrobić, wykorzystując obecność na ich terytorium sowieckiej armii. Po II WŚ uznał neutralność Finlandii i pokojowo wycofał się w 1955 r. z Austrii - kraju środka Zachodniej Europy. Sowietów nikt stamtąd nie wypędzał – sami zdali sobie sprawę, że komuniści w Austrii mieli ok. 5% poparcia i jedynym rozwiązaniem byłby podział Austrii podobny do podziału Niemiec. Jednak na utrzymywanie drugiego „demokratycznego” niemieckiego państwa zrujnowanego wojną Związku Radzieckiego nie było po prostu stać.
Gdy trwała jeszcze II wojna światowa, Stalin był uwarunkowany porozumieniem z Teheranu z 1943 r. co do podziału Europy. Był uzależniony od amerykańskiego zaopatrzenia swoich wojsk w obronie, a potem w ataku na Niemcy. Był też motywowany wejściem do wojny z Japonią po stronie USA, w wyniku którego Amerykanie przydzielili Sowietom 250 okrętów i statków oraz szkolili ich na Alasce. Armia sowiecka pokonała japońską w sierpniu 1945 r., ale dopiero amerykańskie bomy atomowe skłoniły ten kraj do kapitulacji.
W tym stanie rzeczy Stalin nie planował zajęcia całej Europy, aby pokrzyżować uzgodnione z nim plany aliantów, w tym Amerykanów. To raczej my, Polacy, a w szczególności dowództwo polskiego wojska - jak by mało było wojny - marzyło, by nasz dzielny Generał wjechał na swym pięknym białym koniu do Rosji. O czym donosiły wspomnienia tego Generała pod znamiennym tytułem „Bez ostatniego rozdziału.”
Być może Powstanie Warszawskie opóźniło zajęcie Berlina przez Sowietów o owe „63 dni”, ale także alianci opóźnili przekroczenie Łaby, aby dać Sowietom czas na zdobycie stolicy III Rzeszy. Nie chcieli mieć w ostatnich dniach wojny 80,000 zabitych i 250,000 rannych - tylu stracili Sowieci i Polacy zdobywając Berlin. Ponadto zobowiązania z Teheranu, powtórzone później w Jałcie, były przez głównodowodzącego siłami alianckimi gen. Eisenhowera respektowane. Nawet wojska wyjątkowo niechętnego Sowietom gen. Georga Pattona musiały wycofać się z Czechosłowacji (amerykańskie czołgi doszły nawet do Zakrętu Śmierci w Szklarskiej Porębie), aby pozwolić Sowietom na zajęcie Czechosłowacji. Obie strony szanowały decyzje z Teheranu i Jałty, zawarte w dokumentach i bezpośrednich rozmowach.
W tej sytuacji można wręcz postawić tezę, że to klęska Powstania Warszawskiego ośmieliła Stalina do bardziej aktywnych działań w kierunku narzucania sowieckich porządków na zajętych terytoriach. Jej konsekwencją był bowiem upadek Armii Krajowej i struktur cywilnego podziemia – największej siły na wschód od Bugu, która mogła przeciwstawić się planom komunizacji Polski. AK straciła w ciągu 63 dni Powstania znaczną część swojego stanu osobowego, a tysiące żołnierzy i żołnierek zostały wywiezione do obozów w zachodnich Niemczech.
Kto był przeciwny powstaniu?
W planie „Burza” nie było powstania w Warszawie. Polscy sztabowcy, autorzy planu: płk Janusz Bokszczanin i gen Stanisław Tatar wiedzieli, że takie działanie nie ma militarnego sensu ani szans powodzenia.
Gen Tatar, zastępca Szefa Sztabu AK, przybyły z Warszawy wraz z płk. Leonem Mitkiewiczem, przedstawicielem Polskiego Naczelnego Wodza przy Najwyższym Dowództwie Aliantów (Combained Chief of Staff), zostali w dniu 12 czerwca 1944 r. przyjęci na posiedzeniu Połączonych Sztabów Sił Zbrojnych Aliantów w Waszyngtonie. Tam powie-dziano im, że Warszawa nie może liczyć na pomoc, ponieważ 6 czerwcu 1944 r. nastąpił wielki desant sił alianckich do Europy i operacja jest w toku. W tym stanie rzeczy alianci koncentrowali się na aktywizacji podziemia we Francji, Belgii i Holandii, a Warszawa była dla nich za daleko. Była to stricte wojskowa ocena sytuacji, uwzględniająca realne możliwości udzielenia zbrojnej pomocy powstańcom.
Podczas tego posiedzenia nastąpiła wysoce interesująca scena. Gen. McReady, Szef Sztabu Brytyjskiej Misji, wyznaczony przez Brytyjczyków do stawiania pytań, zapytał w pierwszej kolejności: „Jak gen. Tatar rozumie wykonanie ogólnego zbrojnego powstania w Polsce? Czy we współdziałaniu z Rosjanami?”
Gen. Tatar bez chwili zastanowienia odpowiedział: „Polska Armia Krajowa będzie współdziałać w pobiciu Niemców z pierwszym Aliantem, który zbliży się odpowiednio do obszarów Polski”.
Gen. McReady zadał następne pytanie gen. Tatarowi: „Jakie były wyniki współpracy wojsk sowieckich z oddziałami Polskiej Armii Krajowej na Wołyniu i w Małopolsce?”
Odpowiedź gen. Tatara: „Współpraca nasza z Rosjanami na Wołyniu i w Małopolsce była pod względem wojskowym zadawalająca. W niektórych wypadkach wspólne działania oddziałów polskich i sowieckich były uzgodnione i dały dobre rezultaty. Polski Komendant Okręgu miał sposobność porozumienia się bezpośrednio z dowódcą jednej z armii sowieckich. Dowództwo Sowieckie miało sposobność przekonania się, że Armia Krajowa posiada istotne rzeczywiste siły nawet na obszarach Wołynia i Małopolski Wschodniej. Przypuszczalnie, wycofanie partyzanckich oddziałów sowieckich z tych obszarów poza linię frontu sowieckiego, co nastąpiło w marcu-kwietniu r.b. (1944), było wynikiem stwierdzenia tego stanu rzeczy”.
Ta odpowiedź gen. Tatara wywołała pośród Brytyjczyków efekt jeszcze silniejszy niż poprzednie oświadczenie. Przyjęta została niemal z radosnym uniesieniem, co zdarzało się zupełnie wyjątkowo. Według słów gen. Tatara stolica Polski, Warszawa, miała być w zupełności wyłączona z planu „Burza”, co znaczyło, że nie miały być tam wszczęte żadne walki, nawet w wypadku powstania ogólnego.
1 sierpnia 1944 r. w siedzibie Rządu Polskiego w Londynie nie byli obecni ani Prezes Rady Ministrów (był wtedy w Moskwie z gen. Tatarem), ani Naczelny Wódz PSZ (był we Włoszech u gen. Władysława Andersa). Tymczasem w Warszawie wybuchło powstanie zbrojne zakrojone na dużą skalę. Ze strony dowództwa AK natychmiast pojawiła się prośba, by polski rząd w Londynie wszczął starania u aliantów o natychmiastową pomoc dla Powstania, ponieważ w przeciwnym wypadku nie ma ono szans. Jednak najważniejsi ludzie w rządzie nie byli wówczas obecni w swoich siedzibach.
Wspomniany płk. Mitkiewicz, autor wspomnień i uczestnik spotkania z Naczelnym Dowództwem Aliantów w Waszyngtonie, był wyraźnie zaskoczony wybuchem walk w Warszawie. Szczególnie po oświadczeniach gen. Stanisława Tatara z 12 czerwca 1944 r. w CCS w Waszyngtonie, w których wyraził się on jasno, że stan uzbrojenia Armii Krajowej nie pozwala nawet marzyć o wykonaniu bez pomocy z zewnątrz zbrojnego powstania lub innej większej operacji militarnej.
Wódz Naczelny, gen. Kazimierz Sosnkowski, był także przeciwny powstaniu. Nakazał on wysłać depeszę ze swoim stanowiskiem do Warszawy, jednak polecenie to nie zostało wykonane przez gen. Tatara. Takiego samego rozkazu Naczelnego Wodza nie wykonał również płk. Leopold Okulicki.
Gen. Tadeusz Bór-Komorowski po wojnie powiedział, że gdyby takie polecenie z Londynu otrzymał, to by powstania nie wywołał. Dlaczego więc wybuchło? Czy polskie Podziemie liczyło na to, że stawiając aliantów i Stalina przed faktem dokonanym po prostu wymusi ich pomoc? Jeśli tak, to bardzo się przeliczono.
26 lipca 1944 r. Delegat Rządu na Kraj, Stanisław Jankowski i gen. Bór-Komorowski wysłali depeszę do premiera Stanisława Mikołajczyka informującą, że siły Podziemia w Warszawie są w każdej chwili gotowe do rozpoczęcia powstania. Premier uważał to za mocną kartę przetargową na zaplanowane na początek sierpnia spotkanie ze Stalinem w sprawie powojennych granic Polski. Uważał, że w tej sytuacji będzie mógł rozmawiać „z pozycji siły”. Jednak przywódca ZSRR miał mu powiedzieć tylko: „no i co z tego”? Mikołajczyk nie wiedział, że w tym samym czasie negocjował on z Amerykanami udział w wojnie z Japonią i przejęcie 250 statków oraz okrętów na Alasce, a także związane z tym przeszkolenie sowieckich marynarzy. Stalin niestety naigrywał się z polskiego premiera, który wciąż wierzył, że „sprawa polska” jest dla aliantów najważniejsza.
Było wręcz przeciwnie. Brytyjczycy na polecenie Stalina nałożyli cenzurę na wszystkie akcje Armii Krajowej na wschód od Bugu. Uznane za „zwycięskie” i przeprowadzone wspólnie z wojskami sowieckimi Powstanie Wileńskie (Operacja Ostra Brama, będąca elementem planu „Burza”), zakończyło się aresztowaniem dowództwa AK – i świat się o tym nie dowiedział. Nic nie dawało nadziei, że w Warszawie będzie inaczej. Wszak w marcu 1945 r. NKWD aresztowało 16 przywódców Państwa Podziemnego, w tym gen. Leopolda Okulickiego. Gen. Komorowski żegnając się z żoną 1 sierpnia 1944 r. ostrzegł ją, że może być aresztowany przez Sowietów. Dobrze wiedział, w czym rzecz, lecz czy rozumiał przyczyny? Czy pojmował, że ta wojna już od dawna toczyła się o zupełnie inną stawkę niż wolność Polski?
Naiwność polskich decydentów była widoczna nie tylko w stosunku do Sowietów. Na 2-3 dni przed Powstaniem Niemcy ostrzegli polskie Podziemie, aby nie rozpoczynało walki, ponieważ źle się to skończy. Przedostatni Szef RGO (Rada Gospodarcza Opiekuńcza - administracja polska zatrudniająca 15.000 osób) Adam hr. Ronikier, spotkał się z gubernatorem okupowanej Polski Hansem Frankiem i szefem Gestapo Heinrichem Muellerem w Krakowie. Uzgodnili przyjazd polskiego pułku z Anglii lub Włoch, by on przywitał obok polskich władz, w roli gospodarzy, wkraczających do Warszawy Sowietów. Wysłany do Berlina niemiecki pułkownik nie uzyskał na ten plan zgody Hitlera. Zysk dla Niemców polegać mógł na uniknięciu strat oraz pokojowym wycofaniu się z Warszawy przed wojskami sowieckimi. Jednak „ślepota” Hitlera była nie do opanowania. Nie mógł wybaczyć Polsce, że w kwietniu 1939 r. odmówiła pójścia na Rosję razem z Niemcami. Efektem tych zawiedzionych nadziei stał się rozkaz zrównania Warszawy z ziemią.
Kto był za powstaniem?
Z pewnością przywódcy ZSRR ze Stalinem na czele, ponieważ niemieckimi rękami pozbyli się polskich legalnych władz i instytucji oraz patriotycznej inteligencji. Łatwej było dzięki temu nas zniewolić.
Gen. Okulicki, który – jak wskazują badania historyków - realizował polecenia sowieckie po wyjściu z więzienia NKWD we Lwowie. Z rozkazem rozwiązania Armii Krajowej włącznie.
Gen. Antoni Chruściel – „Monter”, który decyzję o rozpoczęciu walk oparł na nieprawdziwych informacjach mówiących, że rosyjskie czołgi są już na Pradze. W rzeczywistości sowiecki korpus został rozbity przez Niemców pod Radzyminem (Co zresztą Goebbels próbował bezskutecznie wykorzystać propagandowo, mówiąc o „drugim cudzie nad Wisłą” i zatrzymaniu bolszewickiej nawały na Europę).
Część kadry oficerskiej – powstańczej, która ćwiczyła i angażowała, nie organizowała, w różnego typu akcjach setki tysięcy młodych ludzi (byli i starsi), którzy „rwali się do czynu” pod wpływem patriotycznego, chociaż zbyt idealistycznego szkolenia.
Straty
18,000 zabitych powstańców i ok. 180,000 cywilów
kilkaset tysięcy wypędzonych, z których b. wielu już nie powróciło do swych domów
zniszczona w 75% Warszawa, Stare Miasto w 95%
Zyski
zwycięska rewolucja Solidarności uniknęła rozlewu krwi, co było lekcją z Powstania Warszawskiego 1944
Dlatego też mądra polska racja stanu powinna kierować się:
życiem w zgodzie z sąsiadami
pogłębianiem więzi z zachodnią cywilizacją
unikaniem osamotnienia w polityce zagranicznej
unikaniem radykalizmu w polityce wewnętrznej
ideą budowy mądrego i dobrego państwa, opartego na chrześcijańskiej zasadzie „kochaj bliźniego swego”
kształceniem w następnych pokoleniach krytycznego i twórczego myślenia
Pisze ten komentarz osoba, która zna na wylot większość aspektów okupacji i Powstania z autopsji, jak np. wizytę z matką Haliną w Gestapo w al. Szucha na widzeniu z Ojcem Stanisławem, którego chciano zmiękczyć, aby wydał współpracowników Podziemia (nie wydał, został powieszony za sabotowanie produkcji V2 w Dorze w 1945 r.), wyszła spod sterty trupów egzekucji w 1944 r. przy ul. Madalińskiego (nieopodal ul. Kazimierzowskiej), po Powstaniu obracała się w środowisku b. powstańców, którzy na podstawie informacji z pierwszej ręki analizowali aspekty tego zrywu oraz skutki, w których przyszło nam żyć w PRL. Środowisko to organizował m.in. były taktyczny dowódca zwycięskiego Powstania Wileńskiego, płk. Lubosław Krzeszowski - ojciec chrzestny niżej podpisanego. Jego matce Halinie, 14 razy rannej w Powstaniu Warszawskim (inwalidzie wojennemu 85%), za późne ujawnienie się w AK przyznano rentę inwalidzką w wysokości raptem 182 zł. (za Gierka została podwyższona do 2500 zł.) Takie indywidualne przypadki należy pomnożyć przez tysiące podobnych, by zobaczyć skutki tego niepotrzebnego zrywu i tragedię ludzi, której upływ czasu wcale nie zmniejszył.
Prof. Andrzej Targowski
Honorowy Prezes Stowarzyszenia Dzieci Powstania 1944
Honorowy Prezes Stowarzyszenia PESEL
Los Angeles, 2020 r.