Z życia Stowarzyszenia
Co warto przeczytać
W niniejszym biuletynie przede wszystkim prosimy o zapoznanie się z najświeższym wydarzeniem - promocją książki eksperta IPN pani Marii Zimy-Marjańskiej.
SDP1944 dołączyło do relacji spotkania z autorką i zaproszonymi prelegentami własną opinię o roli m.st. Warszawy w kultywowaniu pamięci o wygnanych mieszkańcach w 1944 roku.
Wracamy wspomnieniami do sierpnia i zamieszczamy krótką relację z corocznego zebrania Stowarzyszenia w Parku Dreszera 1 sierpnia. W tym roku, dodatkowo uczestniczyliśmy w powiązanym wydarzeniu w Bibliotece Narodowej.
We wrześniu tradycyjnie spotkaliśmy się na obchodach w DULAG121 - zapraszamy do zapoznania się z naszą krótką relacją.
W Biuletynie, poza tym, również kolejne felietony naszych stałych publicystów - Andrzeja Targowskiego i Jerzego Bulika.
Na naszym blogu dostępny jest również kolejny odcinek powieści pani Małgorzaty Todd "Zdarzenia i zmyślenia".
Zapraszamy do lektury!
Baza naszych wspomnień
Wzbogaca się baza Naszych wspomnień - pod zakładką wspomnienia opublikowaliśmy wspomnienia płk. Czesława Lewandowskiego, powstańca z Zawiszaków, najmłodszych harcerzy Szarych Szeregów, którymi podzielił się 1 sierpnia 2022 w trakcie uroczystości w Bibliotece Narodowej.
Serdecznie zachęcamy do dzielenia się z nami tymi unikalnymi informacjami - chętnych zapraszamy do kontaktu na nasz adres e-mail. Dzięki wolontariuszom możemy pomóc w ich digitalizacji, a nawet spisaniu.
Pierwszy pomnik upamiętniający Bohaterów Powstania Warszawskiego w Polsce
Honorowy Członek SDP1944 - Jerzy Mirecki- przez kilka lat po wojnie mieszkał w Słupsku. Jemu zawdzięczamy informację o niezwykłym, historycznym wydarzeniu, jakim było wzniesienie pomnika Bohaterom Powstania Warszawskiego w Słupsku w 1946 r., zaraz po zakończeniu II wojny światowej. Aby dowiedzieć się więcej sięgnęliśmy do lokalnej Gazety Pomorskiej, do artykułu pióra Wojciecha Frelichowskiego. Temat jest ściśle warszawski, bliski naszym członkom.
Poniżej przytaczamy to co napisał p. W. Frelichowski na temat historii powstania pomnika.
Dlaczego akurat w Słupsku powstał taki pomnik? Jeszcze przed zakończeniem II wojny światowej wiosną 1945 roku do Słupska zaczęli docierać warszawiacy, uczestnicy powstania warszawskiego, żołnierze Armii Krajowej. Przybywali tutaj z różnych przyczyn i w różnych okolicznościach. Jedni na tzw. ziemiach odzyskanych chcieli ukryć przed komunistyczną władzą swoją kombatancką przeszłość, inni szukali nowego domu, bo ten w Warszawie był albo ruiną, albo w ogóle go nie było.
Historia budowy pomnika w Słupsku związana jest z dramatycznym wydarzeniem, które opisał historyk Zdzisław Machura w książce „Był tu wśród nas na Słupskiej Ziemi”. Oto fragment: „W czasie uroczystości pierwszej rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego w dniu 5 sierpnia 1945 roku, podczas której odbył się pogrzeb ekshumowanych w lasku południowym 24 polskich robotników przymusowych zamordowanych przez esesmanów w dniu 7 marca 1945 roku na dzień przed zajęciem Słupska przez wojska radzieckie, ogłoszono, że plac, na którym pochowano zamordowanych zostanie nazwany Placem Powstania Warszawskiego. Przypuszczano wówczas, że Niemcy zamordowali byłych powstańców warszawskich, co nie było prawdą. Ks. Jan Zieja (legendarny kapelan „Szarych Szeregów, przybył do Słupska w maju 1945 r. – dop. red) przemawiał nad zbiorową mogiłą pomordowanych. Mówił o znaczeniu ofiary poległych dla kraju, o odnowieniu się życia w Polsce. Po zakończeniu uroczystości, ks. Jan zaprotestował przeciw tej nazwie placu. Argumentował, że o powstaniu różnie ludzie mówią i mówić będą, różnie może ocenić je historia, ale o powstańcach warszawskich nikt nie śmie powiedzieć nic złego, bo to byli bohaterowie, najczystsze ofiary, najlepsi Polacy. Dlatego Plac należy nazwać Placem Powstańców Warszawskich. Nad mogiłą zbiorową zamordowanych ustawiono prowizoryczny pomnik, wykonany z desek i dykty, który szybko się rozpadł. Powołano, więc komitet budowy pomnika powstańców warszawskich, do którego należał także ks. Jan. Nowy pomnik odsłonięto w dniu 15 września 1946 roku”.
Od redakcji: Należy wspomnieć, że Gazeta Pomorska publikowała niegdyś wywiad ze Zdzisławem Czerwińskim, byłym sołtysem spod Pruszcza Gdańskiego, a w czasie Powstania chłopcem z Krochmalnej, obecnie naszym aktywnym członkiem.
Prezentacja książki pani Marii Zimy-Marjańskiej (IPN) pt.:"Ekspertyza w sprawie obozu przejściowego w Pruszkowie (Durchgangslager 121 Pruszków) i jego statusu"
W Centrum Spotkań z Historią (IPN) w Warszawie 3 października odbyła się prezentacja książki ekspertki IPN pani Marii Zimy-Marjańskiej pt.: "Ekspertyza w sprawie obozu przejściowego w Pruszkowie (Durchgangslager 121 Pruszków) i jego statusu", która stała się zasadniczą podstawą do uznania Dulagu 121 za obóz koncentracyjny. Skutkowało to przyznaniem byłym więźniom tego obozu uprawnień kombatanckich. Prezentacja zgromadziła ponad 100 słuchaczy, w tym kilkoro członków Stowarzyszenia Dzieci Powstania 1944. Główny referent panelu - pani M. Zima, streściła metodykę pozyskiwania materiału badawczego oraz treść ekspertyzy., Następnie zaprezentowali swoje referaty: pani dr Maria Praga (IPN), pani dyrektor Muzeum DULAG 121 Małgorzata Bojanowska i pan profesor Wiesław Jan Wysocki (UKSW).
Wszystkie referaty były bardzo ciekawe. Dr Agnieszka Praga przedstawiła swoje badania nad znajomością historii Dulag 121 wśród młodzieży szkół pruszkowskich. Profesor W. J. Wysocki omówił skalę zsyłki do obozów koncentracyjnych i jej kierunki. Z referatu pani M. Bojanowskiej dowiedzieliśmy się o funkcjach i historii Dulagu 121.
Interesująca może być analiza treści wszystkich wypowiedzi pod kątem oceny popularyzacji tragicznego przebiegu exodusu w społeczeństwie polskim, wśród mieszkańców Warszawy i świata. Gigantyczna praca załogi Muzeum Dulag 121 zebrania wspomnień byłych więźniów przez ostatnie 13 lat od założenia Muzeum, gromadzenia dokumentów oraz prowadzenia spotkań dla młodzieży szkół (głównie pruszkowskich) w niewielkim stopniu przekłada się na pobudzenie pamięci narodowej.
Wnioski po wysłuchaniu prelegentów - przemyślenia o kruchej pamięci m.st. Warszawy o tułaczce jej mieszkańców w 1944
Dlaczego Warszawa zapomina o swoich mieszkańcach z roku 1944?
Marsz Pamięci “Tędy przeszła Warszawa” organizowany w 2018 roku był wyjątkowym wydarzeniem. Przede wszystkim przeszedł na trasie Warszawa - Pruszków. Przypomniał on niezwykle sugestywnie warszawiakom tamte tragiczne chwile. Ponownie Muzeum Dulag 121 i Powiat Pruszkowski wzięli na siebie trud logistycznego opracowania tego przedsięwzięcia.
Prześledźmy historię ostatnich marszy pamięci, które przechodziły przez Warszawę i były związane z wydarzeniami powstań warszawskich: Marsz Pamięci organizowany przez Żydowski Instytut Historyczny i Marsz Pamięci Cywilnych Ofiar Powstania Warszawskiego- ofiar rzezi Woli zwołany przez Muzeum Powstania Warszawskiego. Chwała tym warszawskim instytucjom. Towarzyszyła tym marszom intensywna akcja medialna dzięki czemu marsze mały duży rozmach i rozgłos.
Natomiast jaka warszawska instytucja kulturalna, muzealna, historyczna pamięta o 650 tysiącach warszawiakach wypędzonych ze swoich mieszkań bez możliwości powrotu? To byli ludzie, którzy przeżyli Powstanie, ale ich przyszły los był wtedy całkowitą niewiadomą. Rozrzuceni zostali po obozach koncentracyjnych (70 tysięcy wg prof W. J. Wysockiego), po miejscowościach Generalnej Guberni, bez środków utrzymania. Kilkudziesięciu “robinsonów” pozostało w ruinach Warszawy. Czyż nie była to tragedia przewyższająca w swoim okrucieństwie i skali los jakiegokolwiek miasta w Europie? Nawet rozpowszechniony na cały świat sfilmowany obraz losu “robinsona” - Pianisty (warszawiaka z krwi i kości) nie powstał z inicjatywy jego rodzinnego miasta.
Czy mały Powiat Pruszkowski może dźwigać utrwalanie pamięci o tragedii exodusu Warszawy?
Odpowiedź: Oczywiście nie. Trzeba przyznać władzom miasta i powiatu, że bez ich decyzji o założeniu Muzeum Dulag 121 nie mielibyśmy zarejestrowanych wspomnień, utrzymania więzów wspólnych emocji między więźniami i być może nie doczekali by oni zadośćuczynienia moralnego i materialnego od państwa.
Jak trafnie podkreśliła w swojej wypowiedzi pani dyrektor M. Bojanowska lokalizacja Muzeum - położonego na skraju dzielnicy Żbików, z trudnym dostępem ze stacji kolejowej - niezwykle skutecznie ogranicza Muzeum efektywną pracę. Wycieczki z Warszawy są niestety rzadkością.
Terytorialnie obszar Muzeum jest znacznie okrojony w stosunku do powierzchni hal remontowych z 1944 roku. Miasto nie wytrzymało kosztów utrzymania tak wielkiej powierzchni. Nie stać go na należne powierzchnie wystawowe dla eksponatów Muzeum. Można by długo wyliczać niedostatki Muzeum. Problem jest w tym, że o ile Warszawa zdobyła się na imponujące Muzeum Powstania Warszawskiego - a w zasadzie na “Muzeum Bohaterskiego Czynu Zbrojnego Powstania Warszawskiego” o tyle wspomnienie o wysiedlonej ludności cywilnej ginie w przekazie MPW. Nie ma natomiast jednostki, która unaoczniła by całemu światu tego, co działo się z 600 tysiącami cywilnych rodzin przez kilka a może nawet kilkadziesiąt miesięcy tułaczki.
Gdzie można przeczytać, ilu warszawiaków nie wróciło do Warszawy, gdyż ich mieszkania zostały zburzone?
Skala ogólnonarodowej zapaści w wiedzy społeczeństwa o exodusie Warszawy w 1944 roku została przedstawiona w referacie pani dr Agnieszki Pragi. Autorka przeprowadziła badanie wiedzy o Dulag 121 w szkołach pruszkowskich, dla różnych grup wiekowych uczniów i kierunku szkół. Maksymalny wynik to 15% uczniów, które słyszało o lokalnym Muzeum Dulag 121. Można mieć pewność, średnia takiej sondy w warszawskich szkołach i wokół warszawskich będzie się podobnie kształtowała.
To nie wina pracy edukacyjnej w powiecie, Widoczne są zaniedbania w polityce historycznej miasta stołecznego Warszawy i centralnych instytucji warszawskich. Również państwa polskiego. Polityka ta doprowadziła do zdławienia pamięci. Zaraz po wojnie ludzie wymazywali wspomnienia z tułaczki, zapominali o stratach zdrowotnych i materialnych, gdyż nikt im by ich nie wynagrodził. Dziś starych mieszkańców zastąpiły nowe fale ludności napływowej, których cele życiowe nie miały związku z wydarzeniami z 1944 roku.
Czas robi swoje. Coraz mniej jest byłych uczestników exodusu 1944 r. Dobrze by było, gdyby decydenci warszawscy zdali sobie sprawę ze skali zaniedbań wobec swoich mieszkańców. Nie wystarczą ukazujące się tu i ówdzie w publikatorach wspomnienia warszawiaków. Pojedyncze wspomnienia nie obrazują skali tragedii. Konieczne jest opracowanie i rozpowszechnienie (w tym w warszawskich muzeach) pełnej historii exodusu Warszawy, zawierające wszystkie jego etapy: wypędzenie, tułaczka, pomoc wszystkich organizacji świeckich i kościelnych, warunki panujące na zesłaniu, powrót do Warszawy lub wybór zamieszkania w innych miejscowościach. Historia każdej rodziny, grupy mieszkańców na droga tułaczki powinna stać się elementem pełnego obrazu exodusu, skali barbarzyństwa i zbrodni na cywilnej ludności Warszawy.
Ta prawda musi się przebić do szerokiej świadomości narodowej
Profesor Andrzej Targowski - Honorowy Przewodniczący SDP1944 już wcześniej zauważył niedostatek przekazu medialnego o tragedii ludności cywilnej. Specjalnie rok temu przebył tysiące kilometrów zza oceanu, aby zaszczepić ideę utworzenia Komitetu Budowy Muzeum Ofiar Ludności działaczom w Polsce. Idea ta czeka w dalszym ciągu na szansę realizacji...
Profesor proponuje, ażeby w okresie oczekiwania na sprzyjającą decyzję w sprawie Muzeum Ludności Cywilnej, nadać wybranemu gimnazjum imię Dzieci Powstania 1944 i powierzyć uczniom utworzenie Sali Pamięci ew. małego muzeum.
Przykład uznania warunków panujących w obozie Dulag 121 i cały ciąg decyzji prowadzących do uznania byłych więźniów Dulagu 121 za osoby poszkodowane przez Rzeszę niemiecką niech i w przypadku muzeum/ sali pamięci zamieni stan niemożności w stan satysfakcjonująco wykonalny.
1 sierpnia - obchody w 2022 r.
W tym roku wzięliśmy udział w dwóch uroczystościach dla uczczenia 78 rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego w 1944 roku.
Pierwsza, poranna uroczystość odbyła się, jak co roku, na Mokotowie w Parku G. Orlicz - Dreszera. Nasze Stowarzyszenie złożyło wiązankę pod pomnikiem "Mokotów Walczący". Niektórym naszym członkom nadarzyła się okazja krótkiej rozmowy z obecnymi postaciami politycznymi. Szczególnie dużo "znajomości" zawarł Zdzisław Czerwiński, który przybył specjalnie z gminy Pruszcz Gdański.
Wieniec składają: Wicemarszałek Sejmu RP Małgorzata Kidawa-Błońska i prof. Leszek Żukowski ps. Antek
Po zakończeniu uroczystości odbyło się zebranie SDP1944, tradycyjnie w kawiarence zlokalizowanej na terenie parku.
Po południu wzięliśmy udział w spotkaniu w Bibliotece Narodowej.
Zaproszenie na to spotkanie otrzymaliśmy od Jerzego Mireckiego. Dołączyliśmy je do wysyłanych zaproszeń do członków SDP1944 na 1 sierpnia do parku G. Orlicz-Dreszera na poranne uroczystości. W tym dniu Warszawa praktycznie od rana do wieczora jest miejscem wielu obchodów rocznicy Powstania 1944, toteż decyzja naszych członków, któremu z miejsc poświęcić cenny czas i siły nie było łatwe. Wielu z nas wybrało oba zaproszenia przekazane przez SDP1944, o ile dystans czasowy między godz. 10 a 17 bez odpoczynku nie był zbytnim wyzwaniem.
J. Mirecki osobiście zawiadomił wiele Dzieci Powstania 1944, co razem z zaproszeniami od głównych organizatorów: Biblioteki Narodowej, Narodowego Centrum Kultury i Biblioteki Warszawskiej Prowincji Zakonu Kapucynów pozwoliło na zgromadzenie pełnej sali audytoryjnej Biblioteki. Obecni mieli okazję poznać dwójkę bliskich znajomych Jerzego, którzy wspomagają go czynnie w trudach życia codziennego i literackiej aktywności. Wspomnieć należy kapucyna brata Grzegorza i obliczankę siostrę Julię. Brat Grzegorz jako jeden z organizatorów spotkania prowadził konferansjerkę, a siostra Julia wywiady z zaproszonymi gośćmi.
Obejrzeliśmy wspaniały występ Teatru LUZ z Siedlec, tematycznie związany z Powstaniem Warszawskim pod kierownictwem znajomej nam Joanny Woszczyńskiej, a obszerna i wzruszająca opowieść młodziutkiego powstańca z Żoliborza o swojej walce i cierpieniu popłynęła z ust płk. Czesława Lewandowskiego. W niniejszym biuletynie przytaczamy tę opowieść.
Spotkanie zaszczyciła osoba Jana Pietrzaka, też Dziecka Powstania, który pojawił się na osobiste zaproszenie Jerzego.
Na koniec zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcie. Dziewczęta w dolnym rzędzie to oczywiście przemili goście specjalni z Teatru LUZ z Siedlec.
Obchody w DULAGU 121 - 24 września 2022 r.
Przed obchodami Muzeum Dulag121 przeprowadza wielką akcję wysyłki listownych zaproszeń skierowanych do byłych swoich więźniów, wśród których wielu należy do Stowarzyszenia Dzieci Powstania 1944.
Obchody są dla SDP1944 ważnym wydarzeniem również z tego względu, iż w ich trakcie dołączają się do nas nowi członkowie.
Delegacja SDP1944 składa wiązankę - od lewej Krystyna Bilska, Wojciech Łukasik, Elżbieta Falkowska
Dużą pomoc w powiększaniu naszych szeregów otrzymujemy od pracowników Muzeum Dulag 121, którzy bez zbędnych wahań informują swoich wizytujących o istnieniu SDP1944 i wręcz zachęcają do wstępowania do niego.
Nasze Stowarzyszenie jest bardzo wdzięczne za tę “posługę” dobrej woli. Szczególnie wdzięczni jesteśmy pani Weronice Wosińskiej.
Do Komitetu Honorowego obchodów po raz kolejny został zaproszony przewodniczący SDP1944.
Widziane z krzesła Honorowego Prezesa profesora Andrzeja Targowskiego
Odszkodowania
Kto przegrał II wojnę światową?
Traktaty, które podobno załatwiły odszkodowania
Warto zauważyć, że tzw. Ziemie Zachodnie były przyznane przez J. Stalina Polsce za zabrane wschodnie tereny Polski. Była to decyzja zwycięzcy. Powszechnie uważa się, że Polska na tym zyskała, ponieważ nowe ziemie były dobrze uprzemysłowione. Zapomina się, że wszelkie umaszynowienie i sprzęt został skrupulatnie wywieziony z tych terenów do ZSRR. Polska otrzymała puste i zdewastowane hale przemysłowe a straciła jedne z najlepszych ziem rolniczych w świecie. Czyli jest dużą przesadą, co do nie tyle pozyskania tych ziem co ich zamienienia.
Jak traktować rezygnację Polski z reparacji w 1954 r.?
Wśród polskich ekspertów prawa międzynarodowego trwa debata czy Polska ma prawo żądać odszkodowań wojennych, a niektórzy twierdzą, że deklaracja z 1954 r. nie była legalna. Alianci zdawali sobie sprawę wtedy i teraz, że polska „darowizna” reparacyjna ofiarowana NRD była spowodowana zniewoleniem Polski przez Sowiety. Kto była winien tego zniewolenia?
Za tragedie narodów romskiego, żydowskiego i polskiego są winne Niemcy oraz państwo, które doprowadziło nazistowskie Niemcy do możliwości wypowiedzenia i prowadzenia II wojny światowej oraz ZSRR do zniewolenia Polaków na 45 lat po wojnie. Tym państwem są Stany Zjednoczone, które powinny oprócz Niemiec partycypować w owym odszkodowaniu. A oto są następujące dowody:
- Zdewastowane I wojną światową i wielkim kryzysem gospodarczym Niemcy zostały niepotrzebnie odbudowane w latach 1930-tych do potęgi militarnej i gospodarczej dzięki amerykańskim kredytom oraz transferowi technologii przez amerykańskie koncerny przemysłowe w tym doradztwo amerykańskiej elity przemysłowej w wybranych ciałach doradczych najważniejszych nazistowskich liderów politycznych i militarnych. Dzięki temu Niemcy mogli rozpocząć II WŚ, którą w zasadzie nawet mogli wygrać, gdyby najpierw zaatakowały ZSRR a nie Europę zachodnią.
- W czasie wojny amerykańskie koncerny przemysłowe kontynuowały dostawy zaawansowanej techniki nazistowskim Niemcom poprzez tzw. firmy „słupy” w Argentynie a także w europejskich państwach nie biorących udziału w wojnie (np. w Szwecji i Szwajcarii). Np. dzięki IBM-owskim maszynom na karty dziurkowane (obsługiwane pośrednio przez IBM) Naziści byli świetnie poinformowani (coś a la ówczesny „Facebook”) i wymordowali dzięki temu około 4 milionów ludzi (2,5 mln Żydów, 0,9 mln Polaków i 0.6 mln innych Europejczyków).
- Transport na specjalnie przystosowanych do tego ciężarówkach był podstawowym środkiem w niemieckim „parciu na Wschód”. Otóż sprzęt ten dostarczały europejskie oddziały firm Ford i General Motors. Fabryka Ford Motor Company w Poissy koło Paryża produkowała ciężarówki dla Wehrmachtu (20 dziennie), a inna fabryka Forda w Zurichu wyremontowała 2 tysiące ciężarówek niemieckich i przerabiała je na zasilanie węglem drzewnym. Kiedy brytyjski RAF zbombardował fabrykę w Poissy w marcu 1942 r. rząd Vichy (za zgodą rządu niemieckiego) wypłacił Fordowi odszkodowanie w wysokości 38 mln. franków, a fabrykę przeniesiono do Algieru, który był kontrolowany przez Vichy. Po wojnie Ford także otrzymał odszkodowanie od rządu amerykańskiego. Firma ta wyprodukowała 50 proc. systemów napędowych bombowca Junkers Ju 88, który siał zniszczenie w zdobywanej Europie, we wrześniu 1939 zniszczył 30 proc. budynków w Warszawie. Około 6000 transporterów wojskowych wyprodukowanych przez amerykańskiego Opla (w latach 1930-tych. GM mocno inwestował w rozwój Opla w Niemczech, który miał 40 proc. rynku i 60 proc. w eksporcie) zostało wykorzystanych w napaści na Polskę.
- Łożyska są podstawą funkcjonowania zmechanizowanych systemów wojskowych, w tym w lotnictwie i okrętach. Wielki szwedzki koncern SKF zaopatrywał praktycznie cały świat w swoje łożyska. W czasie wojny dostarczał największą ich ilość ze swych fabryk, w tym z tej w Filadelfii, do nazistowskich Niemiec, nawet kosztem amerykańskich potrzeb. Wynikało to m.in. z tego, że biznes z Niemcami był pewny, a ich spodziewane zwycięstwo w Europie mogło utrwalić na dobre ów biznes. Poza tym w grę wchodziły osobiste sympatie szefa firmy w stosunku do nazistów.
- Łączność telefoniczna i telegraficzna była podstawą niemieckich sukcesów w Europie. Otóż ów system telekomunikacyjny został zbudowany w Niemczech przez amerykański koncern ITT (International Telephone & Telegraph), który pierwszy w świecie zbudował zintegrowaną światową sieć telefoniczną. Firma ITT, kierowana z Nowego Jorku, funkcjonowała w Niemczech w czasie wojny, za pozwoleniem Gestapo i przy zamkniętych oczach amerykańskiej administracji. Firma produkowała także tele-systemy dla Niemiec w swych fabrykach w neutralnych państwach, takich jak Hiszpania, Portugalia, Szwajcaria i Szwecja. Niemiecka armia, marynarka i lotnictwo kupowały od ITT centrale telefoniczne, telefony, gongi alarmowe, boje sygnalizacyjne, urządzenia ostrzegawcze w samolotach, sprzęt radarowy i 30 000 bezpieczników miesięcznie potrzebnych artylerii, która zabijała amerykańskich, francuskich, brytyjskich, polskich, hinduskich i innych żołnierzy.
- Amerykański koncern Bandix Aviation pod koniec 1940 r., kiedy Niemcy zajęły Francję, Belgię i Holandię, czyli wojna była w pełni, dostarczył pełną dokumentację techniczną firmie Robert Busch dla produkcji rozruszników silników diesla dla samolotów, czołgów i ciężarówek.
- Wielu amerykańskich i francuskich autorów[1] uważa, że Wall Street wytyczył Hitlerowi drogę do zwycięstwa. Zaczęło się to już w 1920 roku na wzór budowania sił zbrojnych Armii Czerwonej od 1917[2]. Na przykład w 1934 Niemcy produkowały 300,000 ton naturalnej benzyny i 300,000 ton syntetycznej benzyny, ale 10 lat później, w czasie II wojny światowej było to już 20-krotnie więcej – 6,5 miliona ton benzyny, z czego 85% stanowiła syntetyczna benzyna, uzyskiwana dzięki patentom i pomocy technicznej przekazanej przez amerykański Standard Oil of New Jersey. Jej produkcją zajmował się koncern I.G. Farben, który powstał w 1926 roku dzięki kredytom udzielonym Niemcom przez Wall Street[3]. Funkcjonuje opinia, że bez pomocy I.G. Farben Hitler nigdy nie doszedłby do władzy, nie byłoby, więc II wojny światowej. Warto zauważyć, że pod koniec 1939 koncern ten zarządzał 380 innymi niemieckimi firmami i 500 firmami zagranicznymi, które pracowały nad rozwojem niemieckiej maszyny wojennej.
- Ropa naftowa, tak konieczna w prowadzeniu wojny zmechanizowanej, była dostarczana Niemcom przez Standard Oil i Davis Oil Company różnymi drogami, najczęściej poprzez „słupowe” firmy w Ameryce Południowej, a nawet bezpośrednio na portugalskie Azory (2 godziny lotu samolotem z kontynentalnej Europy). Tam były w nią od razu zaopatrywane niemieckie łodzi podwodne (tzw. u-boat), by natychmiast zaatakować statki i okręty amerykańskie, brytyjskie i polskie pływające po Atlantyku. Część tych dostaw była przepompowywana do niemieckich tankowców, które potem płynęły do Hamburga w celu konwersji ropy (dla silników Diesla) w wysoko oktanową benzynę lotniczą, dla samolotów, które niszczyły amerykańskie, brytyjskie i polskie lotnictwo. W niektórych okresach rynek hiszpański i niemiecki był lepiej zaopatrzony w benzynę niż amerykański. Pikanterii dodaje fakt, że amerykańska firma w Szwajcarii dostarczała benzynę ambasadzie niemieckiej i jej agendom w tym kraju.
- Istnieje uderzające podobieństwo między Nowym Ładem (New Deal) Roosevelta a Planem 4-letnim Hitlera. Według Suttona (2002, str. 22–32) oba były opracowane przez tych samych specjalistów z amerykańskiej firmy General Electric, która miała swój oddział w Niemczech. Ten sam autor (str. 167) twierdzi, że Wall Street pchnął Hitlera do wojny z Francją, w 1940, aby ograniczyć światowe wpływy mocnej francuskiej finansjery, m.in. potężnej rodziny Rothschildów. Hitlera nie trzeba było długo namawiać, ponieważ nienawidził Francuzów (za bezwzględne żądania płacenia odszkodowań wojennych, których Niemcy nie były w stanie spłacać), a Rosjan postrzegał, jako „niższą” rasę. Z dzisiejszej perspektywy był to pozytywny wpływ Wall Street, ponieważ dzięki temu Hitler przegrał II wojnę światową. Gdyby postąpił logicznie i najpierw (1940) zaatakował ZSRR, dostałby olbrzymie wsparcie państw zachodnich zarówno w postaci kredytów, jak i wszelakiego rodzaju dostaw, które uczyniłyby Niemcy potęgą bardzo trudną do pokonania przez Zachód, który raczej wolałby „robić biznes” z Niemcami, niż pójść z nimi na wojnę.
- W czasie wojny amerykańskie lotnictwo nie bombardowało niemieckich fabryk, których akcjonariuszami byli Amerykanie, jak np. Ig Farben w Oświęcimiu, która to fabryka produkowała gaz do komór gazowych, także nie bombardowano dróg kolejowych do tego obozu, który dostarczał robotników do tej fabryki z całej Europy.
- Po oddaniu Polaków Sowietom (w Teheranie 1943 i Jałcie 1945) Polacy zostali zniewoleni na 45 lat przez Sowiety, co spowodowało niespotykany w demokratycznej Europie, w tym w pokonanych Niemczech wyzysk polskich obywateli przez sowiecki system. Co dodatkowo spowodowało wyjazd na poniewierkę na Zachód z Polski około 3 mln ludzi w latach 1945-1989. Podczas gdy w omawianym czasie np. Żydzi (najciężej doświadczeni w wojnie) mogli rozwijać się w demokratycznym Izraelu (od 1948) i innych demokratycznych państwach Zachodu.
- Polska została oddana Sowietom za cenę ich udziału w wojnie w Europie i Azji (przeciw Japonii), dzięki czemu Alianci mogli wygrać globalną wojnę z Niemcami.
- Oddanie to polegało na nieegzekwowaniu przez Aliantów wolnych wyborów w Polsce, które były uzgodnione w Jałcie.
- Polska zniewolona zrezygnowała z reparacji w 1954 r. wobec NRD a nie RFN.
- Polacy wepchnięci do Sowieckiego Bloku po wojnie nie mogli skorzystać z Planu Marshalla w 1948 r. podczas gdy Niemcy winne zbrodni przeciwko ludzkości dobrodziejstwem tego planu zostały nagrodzone.
Czy Niemcy nic nie zapłaciły za swe zbrodnie?
Największe odszkodowania za drugą wojnę światową otrzymali sami Niemcy – według Hanny Radziejowskiej, dyrektor Instytutu Pileckiego w Berlinie. Jak przekazała, sprawa dotyczy przede wszystkim tzw. wypędzonych (75 mld euro) oraz ofiar NSDAP obywatelstwa niemieckiego – Żydzi, osoby prześladowane politycznie, ofiary T4, homoseksualiści etc. (14 mld euro). Razem daje to 89 mld euro, podczas gdy wszystkie pozostałe ofiary niemieckich zbrodni i okupacji otrzymały 65 mld euro.
W te 65 miliardów są już wliczone odszkodowania wypłacane np. na podstawie umowy dwustronnej z Izraelem, pieniądze dla ofiar pracy przymusowej i ofiar eksperymentów medycznych, odszkodowania na podstawie umów międzypaństwowych itd. Niemcy Zachodnie wypłaciły odszkodowania na rzecz Izraela i Światowego Kongresu Żydów za skonfiskowane dobra żydowskie na podstawie ustaw norymberskich, pracę przymusową i prześladowania. Jednakże nie wypłacono odszkodowań za zabitych Żydów podczas Holokaustu.
Natomiast powołując się na amerykański akt JUST Act (447) Amerykańskiego Kongresu stawia on Polskę jako beneficjenta wojny i winnego niemieckich zbrodni przeciwko ludności w czasie II Wojny Światowej. Podczas gdy Polska i Polacy są po Romach i Żydach najbardziej poszkodowanym narodem w tej wojnie. Dlatego skoro zgodzimy się, za Amerykańskim Kongresem, że organizacjom żydowskim należy się odszkodowanie za utracone możliwości rozwojowe, tak i Romom oraz Polakom należą się także podobne odszkodowania. Na zasadzie uniwersalnej sprawiedliwości. Jeżeli poniższe kwoty zostaną wypłacone Polsce i jej obywatelom, to wówczas można je ekstrapolować na straty poniesione przez środowisko żydowskie w Polsce podczas wojny.
Ile Polakom się należy za zbrodnie niemieckie pośrednio wspomagane przez inne państwa?
Wysokość moralnego odszkodowania za stracone możliwości rozwoju polskiego życia swego i dzieci można oszacować, jak następuje wg. aktualnych cen (w polskich jednostkach miary):
- 5 mln zabitych (3+2) 650 mld dol. ($130,000/życie)
- 3 mln rannych 340 mld dol. ($65,000/rannego)
- 3 mln wysiedlonych 300 mld dol. ($100,000/wysiedlonego)
- 4 mln uciekinierów z PRL 400 mld dol. ($100,000/uciekiniera)
- 1 mln dzieci (dziś starszych ludzi) 100 mld dol. ($100,000/dziecko)
- 50% zniszczonej infrastruktury 1000-letniej 241 mld dol. ($16,9 mld w 1945 x 14.25)
- Łącznie 2031 mld dol. lub 2,16 bln dol.
- W polskiej walucie w zaokrągleniu 10 bln złotych jest to o 40% więcej od obliczeń rządu Polskiego w 2022 r. 6,2 bln zł., które jednak nie uwzględniają strat wśród obywateli pochodzenia żydowskiego.
Wypłaty powinny być wypłacane do 4-tego pokolenia (prawnuczkowie z uwago na upływ czasu nie z winy poszkodowanych). Niewypłacone kwoty powinny wspierać organizacje społeczne i pozarządowe mające wpływ na jakość społeczeństwa. Z tego funduszu wypłat powinny być wypłacone roszczenia żydowskich organizacji wobec Polski.
Z kwoty tej powinny skorzystać organizacje polskie kombatanckie w Polsce i polonijne na obczyźnie. Ponieważ polskie też, podobnie jak żydowskie organizacje starają się nadrobić straty rozwojowe wynikające z wojny.
Wypłacalność dłużników
Spłaty reparacji wojennych można rozłożyć na 20 lat, czyli w zaokrągleniu 100 mld dol. rocznie. Z podziałem Niemcy 80 mld dol. i Stany Zjednoczone 20 mld dol. Sumy te stanowią odpowiednio dla Niemiec 2% GDP i dla USA 0,0008% GDP. Ich wyplata nie powinna być problemem dla Niemiec i Stanów Zjednoczonych.
Wnioski
- Jak wynika z przeglądu dotychczasowych wypłat i porozumień międzynarodowych żaden Polak mieszkający w Polsce nie otrzymał odszkodowania za olbrzymie zbrodnie wojenne popełnione przez Niemcy. Wypłaty w 1992 r. były „wynagrodzeniem” za pracę w obozach pracy, jakimi ponoć były obozy pracy i koncentracyjne.
- Fakt pominięcia polskich obywateli w odszkodowaniach wojennych jest niczym innym jak formalnym i moralnym skandalem. Jeśli takie decyzje wynikały z decyzji Aliantów to pytanie jest czy nie należy ich także obciążyć reparacjami za kolaborację z Niemcami w czasie wojny. Czyż nie jest paradoksem, że Wielka Czwórka, z której Francja, USA i ZSRR kolaborowały z Niemcami pośrednio lub bezpośrednio jak Francja czy ZSRR (1939-1941) decydują o nieprzyznaniu odszkodowań Polakom, którzy praktycznie jedynie (i partyzanci Tity) walczyli bohatersko z Niemcami w latach okupacji i ponieśli horrendalne straty w populacji i infrastrukturze.
- Obciążenie Stanów Zjednoczonych za współdecydowanie o niewypłaceniu odszkodowań wojennych Polakom można porównać do obecnej dyskusji w USA o odszkodowaniach za okres niewolnictwa. Oczywiście obecnie żyjący Amerykanie bronią się, że i oni są przeciwnikami niewolnictwa i nie żyli w tamtych czasach więc nie mogą za nie odpowiadać. Czyż ich rodziny, a więc i oni sami nie dorobili się na niewolnictwie? Czy niewolnicy skorzystali z dobrodziejstw amerykańskiej demokracji, skoro jej przywódcy Jak G. Washington czy Th. Jefferson i inni nadal trzymali niewolników?
- Największym beneficjentem II wojny światowej są Niemcy, którzy wypłacili sobie odszkodowania większe od wypłat narodowi żydowskiemu, który skazali na całkowitą zagładę. Biorąc pod uwagę skuteczną obronę prawną Niemiec przeciw płaceniu odszkodowań wojennych, kraj ten może teraz sam dochodzić reparacji wojennych od Stanów Zjednoczonych za wspomaganie Niemiec podczas wojny. Wygląda to na paradoks, ale logicznie ma sens.
- Plan Marshalla 1948 postawił Niemcy na nogi a Polsce został także zaoferowany, ale chyba tylko formalnie, ponieważ wskutek zlekceważenia sprawy wolnych wyborów przez Aliantów zawartych w warunkach porozumienia w Jałcie, Polsce nie pozwolono tego planu przyjąć.
- Krycie się Niemiec za międzynarodowymi traktatami czy dotyczącymi granicy na Odrze i Nysie wcześniej podjętych i czy później, gdy regulowano prawnie zjednoczenie Niemiec po upadku NRD - nie może być kupczeniem milionowymi ofiarami zamordowanymi w omawianej wojnie, za zgodę na nową granicę i terytorium które było rekompensatą za odebrane polskie ziemie na wschodzie.
- Powyższe szacunki mają charakter orientacyjny, ale rząd wielkości jest bardzo duży. Zapewne przyjdzie Polakom czekać na odszkodowanie może i 100 lat jak to ma miejsce w przypadku Namibii. Obok Polaków Grecy występują z podobnymi roszczeniami.
Felieton dr Jerzego Bulika
Rozmyślania inspirowane rocznicami przypadającymi w dniach 1 lipca, 1 sierpnia i 1 września (w kolejności: Dzień Kanady, rocznica Powstania, rocznica napaści Niemiec na Polskę).
Słownik języka polskiego PWN definiuje ojczyznę jako "kraj", w którym ktoś się urodził, którego jest obywatelem lub z którym jest związany więzią narodową”.
Dla mnie ta definicja jest niepełna i zawiera luki logiczne. Jeśli chodzi o warunek miejsca urodzenia to jest oczywiste, że kraj urodzenia nie musi być ojczyzną; może to bowiem być kraj przypadkowy (np. gdy matka rodzi będąc w podróży), może to być też kraj wymuszony przez okoliczności, w których matka znalazła się z konieczności (np. gdy jest uchodźczynią). Podobnie z warunkiem obywatelstwa: oznacza ono jedynie status formalny danej osoby; nadanie czy uzyskanie obywatelstwa nie oznacza „nadania” czy „wybrania” ojczyzny; demonstruje się to szczególnie wyraźnie w przypadku osób ubiegających się o azyl polityczny; otrzymują obywatelstwo w kraju schronienia, ale nie znaczy to, że ten kraj staje się nagle ich ojczyzną. Brakiem tej definicji jest też sytuacja, gdy ludzie wybierają sobie ojczyznę, jak to ma miejsce w przypadku imigrantów.
W moim widzeniu ojczyzny nie definiują żadne warunki formalne, ale nasze osobiste utożsamienie się z nią, całą, ze wszystkim co w sobie zawiera, dobre i złe, w dobrobycie i w biedzie, w warunkach pokoju i wojny, gdy jest wolna i zniewolona. Przyjęcie za swoje wszystkiego z czym się łączy, jak jej miejsce geograficzne, przyroda, krajobraz, klimat, ale przede wszystkim jej historia, kultura i tradycja, zarówno z epizodami wielkimi i wspaniałymi jak i boleśnie wstydliwymi, dzielenie z nią jej wzlotów, sukcesów i zwycięstw tak samo jak jej porażek, upadków i przegranych. Przeżywanie tak samo głęboko jej wielkości i szlachetności, jak też jej małości i niegodziwości, Rośnięcie w dumę z tego czym może się szczycić i poczuwanie się do współodpowiedzialności za zło, którego jest źródłem lub przyczyną.
Przyjęcie do swego wnętrza ojczyzny, to jednocześnie przyjęcie zobowiązania lojalności, troski i odpowiedzialności za nią. To wypełnianie swoich obywatelskich obowiązków, chronienie jej dobrego imienia, baczenie, by traktowała sprawiedliwie swoich obywateli i aby jej rządy przestrzegały ustanowionych praw. W przypadku zagrożenia - gotowość do obrony aż do oddania własnego życia.
Czy można mieć jednocześnie więcej niż jedną ojczyznę? Z mojego własnego osobistego doświadczenia mogę powiedzieć, że tak. że można mieć dwie. Ja, czuję i uważam, że moją ojczyzną jest Polska i Kanada. W stosunku do jednej i drugiej staram się spełniać, jak mogę najlepiej to, co wyżej o ojczyźnie napisałem. Jednak muszę przyznać, że jest we mnie różnica w przeżywaniu Polski i Kanady, jako mojej ojczyzny. W stosunku do Polski wszystko, co wiąże się z nią jako ojczyzną, ma podkład głęboko uczuciowy. W przypadku Kanady, moja „ojczyzność” jest wyrozumowanym produktem mojego umysłu.
Czy można uważać, że przez tę różnicę jedna z moich ojczyzn jest ważniejsza i bardziej uprzywilejowana, a druga mniej ważna i dyskryminowana. Myślę, że nie. Myślę, że miejsca, które one we mnie zajmują, serce i umysł, nie są w stosunku do siebie ani lepsze, ani gorsze, są inne. I najważniejsze: ta różnica wewnętrznego miejsca obydwu ojczyzn nie skutkuje żadną różnicą w mojej postawie w stosunku do nich. Wszystko, co gotów jestem zrobić dla mojej ukochanej ojczyzny, Polski, gotów jestem tak samo zrobić dla mojej wyrozumowanej ojczyzny, Kanady. Witaj mój świecie dwu ojczyzn!
PS. Od redakcji: Podobne odczucia mogą mieć wszystkie te Dzieci Powstania, które los rzucił w części Polski dalekie od Warszawy
Odeszli od nas
Barbara Majewska-Luft
Sanitariuszka w obozie Dulag 121. Pisaliśmy o Niej w biuletynie Nr 58. Zmarła w sierpniu 2022 w wieku 98 lat. Córka współwłaściciela fabryki ołówków w Pruszkowie. Kultywowała piórem i spotkaniami pamięć o byłych więźniach Dulag 121. Przez wiele lat powojennych szanowana i zasłużona nauczycielka języka polskiego w liceach warszawskich.
Zbigniew Banet
Urodzony w 1940 r. w Warszawie. Dziecko Powstania. Zmarł w czerwcu 2022 r.
Przez 40 lat prezes Ludowego Klubu Sportowego Klimczok Bystra, wychowawca skoczków narciarskich. Jeszcze w 2021 roku uczestniczył w obchodach w Dulag 121.
Prof. Bulik-pięklny essej o Ojczyźnie. Dla mnie Polska jest jak Matka a Stany Zjednoczone (gdzie mieszkam) jest jak Żona. W stosunku do obu Pań jestem lojalny ale w różnym zakresie.
OdpowiedzUsuńProf. Andrzej Targowski przedstawił zupełnie nowe, odkrywcze spojrzenie na problem reparacji i ujął go w całej jego rozciągłości i złożoności. Należałoby starać się, aby to jego opracowanie dotarło do możliwie szerokiej rzeszy ludzi, nie tylko do Niemców, ale również do Amerykanów i Rosjan (działaczy politycznych, członków parlamentów i rządów). Oczywiście powinno ono być przetłumaczone na niemiecki, angielski i rosyjski). Niech krąży, niech drąży, jako że realistycznie rzecz biorąc, nie widać możliwości jego realizacji w przewidywalnej przyszłości. Chapeau bas profesorze za zaprezentowanie problemu w absolutnie nowym, oryginalnym ujęciu.
OdpowiedzUsuń