20 lis 2022

Zdarzenie i zmyślenia - Rozdział 3 - Wizyta starszej pani

– Panie Grzesiu, ma pan gościa – zawołała recepcjonistka. 

– Kto taki? – mężczyzna siedzący w fotelu nawet nie od­wrócił głowy i nie odłożył czytanej książki.

– Jakaś starsza pani.


Klara zdecydowała, że nie ma sensu wysłuchiwać tego dia­logu i podeszła do mężczyzny.

– Witaj, Grzegorzu – powiedziała.

– O, to ty jesteś tą starszą panią?

– A kogo się spodziewałeś?

– Nie wiem, ale kogoś prawdziwie starego. Ty jesteś ode mnie starsza zaledwie…

– Dwa lata. Pod tym względem nic się nie zmieniło.

– A pod jakim się zmieniło? – wstał, żeby się przywitać.

– Porozmawiamy tu, czy na spacerze?


– Tu, siadaj – wskazał fotel po drugiej stronie stołu. – Stale nie mogę się przyzwyczaić do starości, chociaż z drugiej strony wkurzają mnie te siksy zwracające się do mnie po imieniu.

– Tego nie zmienisz. Stare ma­niery trzeba odłożyć do lamusa. Ja też na początku zżymałam się, potem doszłam do wniosku, że to nawet praktyczne być z całym światem po imieniu.

– Nie ma zgody, jeśli stare maniery wyrzucimy, jak mówisz do lamusa, to zaczniemy „rozwijać się” w przeciwnym kierunku – ku barbarzyństwu. Zresztą już widać pierwsze znamiona.

– Trudno nie zauważyć – zgodziła się Klara.

– Masz jakąś ciekawą wiadomość?

– Przyniosłam zdjęcie, chociaż nie jestem pewna, czy o to ci chodziło – położyła na stole starą fotografię.

– Tak, o to.

– Znałeś go?

– Przelotnie. A z czym tak naprawdę przychodzisz?

– Mam dwie wiadomości…

– To zacznij od tej złej.

– Umorzono śledztwo.

– Tego się spodziewałem. A dobra?

– Udało mi się nawiązać kontakt z panią Reginą.

– Powiedziała coś istotnego w sprawie?

– Jeszcze nie, ale jesteśmy na dobrej drodze. Jest zainteresowana wydaniem pamiętnika.

– To dobrze, ale szkoda, że sprawę umorzono. Ten Rosenbaum powinien siedzieć w ciupie.

– Myślisz o Różańskim?

– Nawet nie zdołali skłonić go, żeby przyznał się do nazwi­ska rodowego.

– A co by to dało?

– Oj, ta twoja… nie wiem nawet, jak to nazwać – zniecier­pliwił się Grzegorz.

– Jest jeszcze coś... – tym razem Klara zawahała się.

– No, mów!

– Jakiś miesiąc temu zaczepili mnie w parku dwaj nie­znajomi dając do zrozumienia, że są zainteresowani spra­wą morderstwa, w którą jest zaplątany Różański.

– Co im powiedziałaś?

– Nic. 

– To dobrze.

– Dlaczego dobrze? Przecież nie dowiedziałam się na­wet, czy są zainteresowani wyjaśnieniem, czy zatuszowa­niem sprawy.

– Właśnie dlatego, i niech tak zostanie.

Klara milczała. Uznała, że lepiej nie dzielić się infor­macją, która Grzegorzowi nie przypadła by do gustu. Zgo­dziła się na współpracę z tymi ludźmi, tylko dla wygodnego pozoru.

Po wyjściu od Grzegorza rozejrzała się uważnie. Nie zauważyła niczego niepokojącego… Chociaż ten młody człowiek siedzący na ławce wydał się jej podejrzany. 

Pewnie przesadzam – pocieszała się. Teraz wszyscy młodzi w kapturach i maskach wyglądają podobnie. Nawet płeć trudno rozróżnić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz