Obiecaliśmy w poprzednim wpisie dotyczącym reliktów Powstania kontynuację tematu związanego z fotografią wykonaną z podwórza obecnej kamienicy Aleje Jerozolimskie 23 i 25.
Odpowiedź na pytanie, co zdarzyło się na tym miejscu w 1944 roku jest tak frapująca, jak tajemniczy jest wygląd fotografowanych ruin. Nie udało mi się ustalić, jaki adres miała część kamienicy, której ruiny pozostały. Nie jest to szczególnie ważne, wystarczy, że przylegały bezpośrednio do jednego z najwrażliwszych punktów Warszawy. Tym miejscem był dom - o ówczesnym adresie Aleja Sikorskiego 17. Odcinek Alej od Nowego Światu do Marszałkowskiej nosił w czasie powstania taką nazwę. Obecnie na miejscu tym stoi dom Aleje Jerozolimskie 23. Fotografia przedstawia głęboką oficynę ówczesnych Alei 17.
Aleje Jerozolimskie należały do strategicznych tras z zachodu w kierunku Wisły prowadzących przez czynne mosty, które to trasy Niemcy za wszelką cenę chcieli utrzymać.
Aleja Sikorskiego była śmiertelnie niebezpiecznym odcinkiem. Każdy, kto chciał przejść przez Aleję, ryzykował życiem.
O losie mieszkańców domów przylegających do tak atakowanej i bronionej arterii niewiele można się dowiedzieć ze wspomnień książkowych. Można tylko to ustalić, że jeżeli po powstaniu nie zachowała się żadna kamienica od Kruczej do Marszałkowskiej, po obu stronach ulicy, to już znacznie wcześniej większość z nich nie nadawała się do zamieszkania. Być może jakieś oficyny dawały mieszkańcom schronienie, to ściany frontowe stanowiły cel dla niemieckich czołgów, artylerii i granatników. Niemcy niszczyli je od pierwszych dni powstania z narastającą furią. Wyjście przez bramy na Aleje było niemożliwe ze względu strzały snajperów z wysoko położonych niemieckich placówek.
Dramatyczny i pełen szczegółów opis zmagań o utrzymanie domu nr 17, z którego bramy brał początek rów łącznikowy między Śródmieściem północnym i południowym znajdujemy w książce Elżbiety Ostrowskiej “W Alejach spacerują tygrysy”. Autorka jako łączniczka stacjonowała w placówce łączności międzydzielnicowej - “Eski” zlokalizowanej w bramie ówczesnego domu Aleje Jerozolimskie nr 17. Z tej pozycji obserwowała ona przez kilka tygodni niemiecki ostrzał, ataki powstańców, próby przechodzenia przez Aleje, a następnie exodus ludności poszukującej bezpiecznego schronienia w Śródmieściu południowym.
Relacje działań wojskowych w tym rejonie pobrałem z szeregu opracowań książkowych.(wymienionych w tekście). Przybliżają one zmagania Powstańców o utrzymanie przejścia przez ten ulicę I wściekły niemiecki ogień nakierowany na każdą pojawiającą się sylwetkę ludzką. Miejmy nadzieję, że z czasem i my dotrzemy do relacji mieszkańców. Dzieci SDP1944 zachęcam do odkurzenia pamięci i przekazanie brakujących informacji.
Powróćmy do domu Aleja Sikorskiego 17.
Od początkowych dni Powstania większość kamienic wzdłuż Alei od Nowego Światu do Marszałkowskiej znajdowała się w rękach powstańców. Niemcy kontrolowali prawie całe Aleje Jerozolimskie. Sama ulica była kontrolowana przez ogień Niemców. 5 sierpnia Adam Borkiewicz (książka “Powstanie Warszawskie”) - strona 253-257 napisał:
[...]
Batalion imienia Kilińskiego obsadzał Nowy Świat - trzecia kompania od Chmielnej do Alei Jerozolimskich i Alejami do Brackiej. Dołączyła ona do 8 Kompanii na odcinku Alei Jerozolimskich po Marszałkowską i po Widok. “Cristal” u wylotu Brackiej obsadzali nadal Niemcy.
Niemcy silnie trzymali się w Wojskowym Szpitalu Okręgowym, w Ministerstwie Komunikacji (Chałubińskiego nr 4), Urzędzie Telekomunikacyjnym przy Nowogrodzkiej, róg Poznańskiej, w okolicy Dworca Głównego i w hotelu “Polonia” oraz przy skrzyżowaniu Alei Jerozolimskich z Marszałkowską.
7 sierpnia - budowa barykady przez Aleje Jerozolimskie
Saperzy otrzymali rozkaz zbudowania podwójnej barykady przez Aleje Jerozolimskie od domu numer 20 na wysokości ulicy Kruczej, by umożliwić przechodzenie z jednej strony tej szerokiej ulicy na druga. Było to trudne, gdyż Niemcy obsadzali w Alejach Jerozolimskich domy w sąsiedztwie oraz mieli ostrzał z wysokiego Banku Gospodarstwa Krajowego. Właśnie tego dnia po południu dokonali wypadu na ulicę Bracką, podpalając tam dom nr 14. Prace nad przejściem przez Aleje Jerozolimskie rozpoczęło zgrupowanie por. Bełta w nocy z 7 na 8 sierpnia pod osłoną swojej placówki w domu pod numerem 17, przy wylocie ulicy Brackiej w tym celu dowódca 31 Kompanii WSOP por. Budzisz zorganizował z rzemieślników 4 Pluton Saperów. Wykop o głębokości 1 m wyłożono workami z piaskiem. Na środku Alei Jerozolimskich wysadzono trzy szyny tramwajowe (do czwartej zabrakło trotylu). Jednak niski na razie wykop nie osłania w dzień od pocisków z górnych pięter. Podczas pracy wrzucono przez wentylator tunelu wioskę granatów na czołgi jadące tunelem (linii średnicowej PKP) od wschodu. [...]
O zdarzeniach w pierwszym tygodniu, również o budowie rowu łącznikowego przez Aleje i reakcji Niemców na rozpoczętą budowę pisze Elżbieta Ostrowska w “Alejach spacerują tygrysy sierpień – wrzesień 1944” (wybrane fragmenty):
Już w pierwszym tygodniu walki zapadła w komendzie okręgu Warszawskiego AK decyzja zbudowania rowu łącznikowego z odpowiednim zabezpieczeniem od domu numer 17 do bramy budynku nr 22 położonego naprzeciwko. Aleje liczące 20 km szerokości na odcinku między Marszałkowską a Bracką znajdowały się pod ciągłym ostrzałem krzyżowym z usytuowanych z czterech stron placówek niemieckich, górowały nad nimi pozycje CKM z BGK i z hotelu Polonia buszowały po nich czołgi. Nikt się nie łudził, że Niemcy łatwo oddadzą przelotową arterie z mostem na Wiśle, dzielącą w dodatku Śródmieście na dwie części.
Zadanie więc, jakie przypadło obrońcom Alei, nie było proste.
Od strony nieparzystej , południowej, wykonywał je pluton. Saperów ppor Bylińskiego z batalionu “Bełt”.
Równocześnie po stronie parzystej rozpoczęli pracę żołnierze rtm Leliwy oraz saperzy z I Obwodu pod dowództwem ppor Piotra. Posuwała się ona tam znacznie wolniej, gdyż snajperzy z BGK lepszy mieli wgląd na fronton budynku nr 22. Zaludniło się podwórze naszego domu. Przynoszono i przygotowano w bramie sterty worków z ziemią lub piaskiem, wiązano je, podawano z rąk do rąk z systemem łańcuchowym. Widziało się tutaj łączniczki, telefonistki z “Eski”, harcerzy przede wszystkim zaś zgłaszającą się ochotniczo ludność cywilną.
Gdy tylko pierwsze worki wypchnięto z bramy na ulicę, Niemcy rozpoczęli wściekłą kanonadę i nie skończyli jej, aż wniwecz rozpadł się zalążek obrony osłony.
W nocy, kiedy ostrzał zanikał lub bywał słabszy a widoczność dla niemieckich obserwatorów minimalna, budowa rosła na nowo. worek za workiem krok za krokiem... aż do świtu. blaszki dnia wyzwala mały ogień z wysokich pięter BGK przecinek z “Cristalu” naprzeciwko i z niemieckich placówek w pobliżu Dworca Głównego.
Worki posiadały, spadały, wysypywała się ich zawartość. działa czołgowe i gąsienice “tygrysów dopełniały” zniszczenia.
Po dniu jednak przychodziła noc. Strzelanina słabo a, widoczność mimo zapalonych rakiet zmniejszała się. Niemieckie przewagi malały. Szybko porządkowano zwalisko, układano następne worki, wzmacniane konstrukcję. Powstańcy pracowali zawziętym uporem: zabezpieczymy komunikację między obu częściami miasta. Lecz Niemcy również trzymali się twardo: Aleje muszą pozostać wolną dla nich arterią.
Rozpętały się i ciągnęły zaciekłe, wielogodzinne walki. Angażowały one całkowicie rozlokowane tu oddziały dowodzone przez Bełta Sokoła i Leliwy, a także wewnętrznych czerwoną sieć łączności. Tkwiliśmy w środku kotła w sytuacji więcej niż niepewnej. Za to w możliwie dobrym wyglądem w teren. Nasi obserwatorzy mogli z łatwością śledzić przebieg akcji ze strychu i od ulicy z wysokiego piętra frontowego budynku…
Przybywa grobów na ulicach i na naszym podwórzowy w skwerze. przed domem, na zryte i pociskami jezdni, bezkształtna kupa piasku znaczy miejsce osłon zaczętego rowu łącznikowego. Dziewczęta (łączniczki) ciągle jeszcze niezmiennie, i tylko w nocy, godzinami muszą wyczekiwać na odpowiednią chwilę, aby przebiec ostrzelaną ulicę. Jak usprawnić łączność? Jak zmniejszyć liczbę ofiar?
Dowódca okręgowej składnicy meldunkowej “K-1” kpt Robert wpadł na pomysł przesyłania korespondencji w puszce od maski przeciwgazowej, którą przyciągałoby się nad Alejami przy pomocy odpowiednio skonstruowanych linek umieszczonych na wysokości drugiego piętra pomiędzy przeciwległymi domami numer 17 i nr 22.
120 Kiedy kolejna przesyłka znajdowała się mniej więcej w połowie trasy, niespodziewanie rozległy się strzały z snajpera z BGK. W każdą puszkę, gdy tylko oderwała się od frontonu w domu, trafiał jak w cel strzelec wyborowy. Niemcy przejrzeli powstańczy plan i mają doskonały wgląd ten odcinek Alei. Potwierdzili to zresztą wstrzeliwując rkm w okno kamienicy nr 22, skąd wychodziły linki. Urządzenie “poczty puszkowej” uległo zniszczeniu. Obsługa cudem uszła z życiem.
Szkic lokalizacji barykady - E.Ostrowska “Po Alejach biegały tygrysy”
Tak więc łączność pomiędzy południowym a północnym Śródmieściem zapewniała, jak dotąd skutecznie, tylko odwaga i ofiarność kilkunastu dziewcząt oraz jeden cienki, stale uszkodzony i z uporem naprawiany kabel naziemnej linii telefonicznej przerzuconej w poprzek Alei.
… rów łącznikowy…. żeby chociaż z półtora metra głęboki
a szyny tramwajowe? na środku jest i leżą tramwajowe szyny
tam jest żelbetonowy strop tunelu kolejowego – niektórych miejscach prawie pod samą nawierzchnię Alei...
Szybko znaleźli się wśród mieszkańców okolicznych domów potrzebni hydraulicy, elektrycy, monterzy. Pozgłaszali się różni specjaliści, którzy znali tajemnice wnętrza Alei, orientowali się w podziemnej plątaninie rur i przewodów.
Biegnące dwoma torowiska mi wzdłuż jezdni szyny tramwajowe saperzy wysadzili w powietrze. Niestety tylko trzy, do czwartej zabrakło trotylu.
Nie próżnuje i powstańcze zaplecze. Na podwórzu często zjawiają się kobiety, młode i starsze, zatrudnione w punktach żywienia społecznego, bądź we własny prywatny sposób chcące się przysłużyć Powstaniu. W wielkich garach dźwigają zupy, kaszę, napoje.
Reakcja Niemców na budowę rowu łącznikowego 8 - 10 sierpnia w relacji A. Borkiewicza:
Na odcinku Al Jerozolimskich (Alei Generała Sikorskiego) budowa przejścia przez tę ulicę wywołała przeciwdziałanie wroga. Przed południem oddziały 4 regimentu Grenadierów wschodniopruskich próbowały odrzucić placówki powstańcze poza ulicę Widok z jednej strony i Nowogrodzką z drugiej. Uderzenia kilku oddziałów wspartych paroma czołgami zostały skierowane z Alei Jerozolimskich na oba wyloty ulicy Brackiej i obie strony Marszałkowskiej.
O 17:00 samolot niemieckich ostrzelał placówkę powstańczą na Brackiej przy Nowogrodzkiej. Na barykady tę próbował następnie uderzyć niemiecki oddział z Banku Gospodarstwa Krajowego; odparto go wśród strzelaniny na tym odcinku Alei Jerozolimskich.
Noc z 10 na 11:00 sierpnia
Oddziały podległe mjr Mechanikowi przystąpiły do nakazanego natarcia na Aleje Jerozolimskie. Główny wysiłek został skierowany na dom pod numerem 25 w Alejach Jerozolimskich, skąd nieprzyjaciel uniemożliwiał przejście przez ulicę w dzień, utrudniał nawet w nocy. Niemcy wykopali tam rów strzelecki w poprzek chodnika, nadto wybudowali z cegieł w bramie stanowisko dla karabinu maszynowego, uzyskując dobry ostrzał ulicy na przestrzeni od Marszałkowskiej do Brackiej. Oddział rtm. Sokoła miał zadanie związania załogi banku Gospodarstwa Krajowego. Założona przez oddział por. Bełta mina wyrwała kawałku ściany w oficynie domu nr 25. Przez wyłom powstańcy wdarli się natychmiast do wnętrza domu, w którym powstał pożar od wybuchu w butelek i granatów, wrzuconych z innej strony owego rusztowania. Zaskoczony nieprzyjaciel nie stawiał poważniejszego oporu. W walce na granaty ręczne zabito 9 Niemców, reszta chciała się poddać, lecz wzięto tylko dwóch jeńców, gdyż oficer niemiecki zastrzelił dwóch podnoszących ręce do góry, zmuszając tym innych do ucieczki pod ścianami domów. Kilku Niemców zginęło w płomieniach. Z polskiej strony był jeden ranny. Uwolniono nadto 19 mieszkańców w domu (mężczyzn, kobiety i jedno dziecko) więzionych w piwnicy w charakterze zakładników. Pożar umiejscowiono.
O świcie nieprzyjaciel próbował odebrać utracone stanowisko przeciwuderzeniem drużyny piechoty, zbliżającej się od strony Banku Gospodarstwa Krajowego pod osłoną czołgów oraz ognia z placówki niemieckiej z przeciwległej strony ulicy – z “Gospody Kujawskiej” w domu numer 32 i z “Cafe Otto”. Skuteczny oddział ogień powstańców z wylotu Brackiej i z posesji pod numerem 21 zmusił nieprzyjaciela do odwrotu, przy czym zginęło znów w kilku Niemców.
Walka w Alejach trwała 8 godzin, strzelanina objęła także skrzyżowanie z Marszałkowską. Okolice barykady na ulicy Brackiej – wyloty ulic Nowogrodzkiej i Żurawiej – zostały zasypane pociskami z granatników, od czego dotkliwe straty poniosła ludność.
Zdobycie domu pod numerem 25 w Alejach Jerozolimskich poprawiło znacznie możliwości przekraczania ulicy, budowa Barykady ochronnej mogła być znowu podjęta, niemniej przejście było jeszcze trudne. Pocztę dzienną przeciągano za pomocą linek.
Po zajęciu Powiśla przez Niemców i rozpoczęciu intensywnego ataku na Śródmieście Północne nastąpiła ucieczka mieszkańców tych dzielnic na południe. Ewa Ostrowska s. 183 napisała:
Pogorzelcy i uciekinierzy zajmowanych przez Niemców ulic, zamienionych w gruzy lub objętych pożogą domów, kierują się tłumnie ku Śródmieściu południowemu. Są to głównie ci, którym udało się wydostać z obracanego w perzynę Powiśla, opuszczający tereny Śródmieścia Północnego.Od ulicy Widok nie sposób nawet dotrzeć do Alei. Tłum wlewa się wąski przesmyk rowu łącznikowego. Ludzie gniotą się wzajemnie i przewracają. Suną, schyleni wśród wybuchów i dymu pękających worków i osypującego się piasku.
Działo się to zapewne 8- 10 września, jak opisuje poniżej cytowany J. Kirchmayer (“Powstanie Warszawskie”).
Zakończył się okres Powstania, w którym Powstańcy odnosili znaczne sukcesy. Na sytuację w Alejach Jerozolimskich nałożyły się po 30 sierpnia zadania strategiczne. Oddziały sowieckie zbliżyły się do wojsk niemieckich na przedmieściach po praskiej stronie Wisły.
Generał Vormann miał wprawdzie w swoim ręku mosty, ale tylko jedną arterię przelotową – arterię wolską. Trzeba było otworzyć sobie drugą artylerię przez Aleje Jerozolimskie.
To sytuacja operacyjna przypieczętowała los Powiśla, wytworzyła kryzys w Alejach Jerozolimskich.
W dniu 5 września dwustronne natarcie niemieckie w Alejach Jerozolimskich rozwinęło się w pasie obejmującym od południa ulicę Nowogrodzką, od północy ul. Chmielną i w wykonaniu rozpadło się na szereg zaciętych szturmow o pojedyncze domy. Od zachodu oddziały niemieckie na cały linii ogrodu zoologicznego i Dworca Głównego. Równocześnie część zgrupowania Dirlewangera nacierały od wschodu z linii Nowego Światu. Gdy (6 września) natarcie załamało się w ruinach domów po obu stronach Alei, Niemcy skierowali ogień moździerzy na barykadę - tunel przy ulicy Kruczej. Wskutek ognia domy po obydwóch stronach barykady zostały podpalone lub zburzone. w dniu 7 września Niemcy ograniczyli się od zachodu do bezustannego ostrzeliwania stanowisk powstańców w Alejach, a zwłaszcza w rejonie wylotów Kruczej i Brackiej. W dniu 8 września jedynym sukcesem Niemców było opanowanie punktu restauracji Żywiec, jednakowoż próba rozwinięcia tego powodzenia załamała się w gruzach dalszych domów w alejach. W dniu 9 września Niemcy wznowili natarcie od wschodu i opanowali cały odcinek al od Nowego Światu do ulicy Brackiej. Ostatecznie wyniki sześciodniowego natarcia niemieckiego w Alejach Jerozolimskich były mizerne. Pomimo najdogodniejszych warunków, jakie stwarzało dwustronne natarcie na bardzo płytki przedmiot terenowych i pomimo operacyjnej przewagi ogniowej Niemcy nie zdołali osiągnąć celu natarcia. Trzeba było zaniechać bezskutecznej próby otwarcia arterii jerozolimskiej i jak najrychlej powrócić do montowania frontu obronnego nad Wisłą.
W tych dniach Niemcy wyparli powstańców z Powiśla na zachód od Nowego Światu. Zaczął się wspomniany powyżej przez E. Ostrowską exodus ludności cywilnej.
Rów przez Aleje działał pomimo ciągłego zagrożenia, umożliwiając uciekinierom przejście do bezpieczniejszego terenu Śródmieścia Południowego. Okoliczne kamienice od Kruczej do Marszałkowskiej pozostawały w rękach powstańców aż do dnia kapitulacji. Brak zdecydowanych rozstrzygnięć bojowych w Alejach w rejonie Brackiej i Kruczej doprowadzał w ostatnich dniach przed kapitulacją do szczególnych zjawisk bratania się żołnierzy obu walczących stron. W czasie przerw w ogniu nie wolno było prowadzić rozmów z Niemcami.
Mimo to, jak relacjonuje Lucjan Fajer w książce “Żołnierze Starówki”: Na ulicy Brackiej i Alei Sikorskiego po stronie przeciwnej wystąpiły objawy bratania się żołnierzy niemieckich z powstańcami. Ustalono, że Niemcy zostawili swoich pięciu zakładników i wzięli naszych oficerów do Muzeum, rzekomo na pijatykę. Te objawy z bratania zauważono również w Alei Sikorskiego, bo żołnierze niemieccy chodzili wspólnie z powstańcami, częstując naszych napojami alkoholowymi, a nadto wspólnie się fotografowali.
Kapitulacja 2 października. Ewa Ostrowska:
Zarządzam zbiórkę plutonu, raport i wychodzimy z bramy budynku nr 17 w Alejach Jerozolimskich, w którym jako oddział trwaliśmy nieprzerwanie od pierwszego dnia Powstania. Niektórzy tutejsi mieszkańcy, choć pożegnaliśmy się z każdym indywidualnie, odprowadzają nas, rozpraszając się stopniowo po przejściu Alei.
Przez cały czas walki nie pozostawili domu, ułatwiając powstańcom utrzymanie tej placówki i barykady, ofiarowując im pomoc serdeczną i bezinteresowną.
Domy w Alejach od Kruczej do Marszałkowskiej w większości nie przetrwały Powstania. Na nielicznych zdjęciach widać wypalone, poranione kamienice, pozbawione okien i życia. Prawie wszystkie zostały później rozebrane jako ruiny nienadające się do zamieszkania. Nasz relikt to pamiątka, którą czas dla nas jeszcze zachował.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz