Z życia Stowarzyszenia
Co warto przeczytać
Szanowni Czytelnicy, oddajemy do waszych rąk 59 numer naszego biuletynu. W tym wydaniu zachęcamy do przeczytania:
- apelu w sprawie zadośćuczynienia byłym więźniom Dulag 121 - najnowsze informacje i ustalenia w tej sprawie oraz apel do naszych Czytelników,
- kolejnego felietonu Honorowego Prezesa,
- ciekawej historii ppłk Edmunda Baranowskiego ps. Jur.
Baza naszych wspomnień
Wzbogaca się baza Naszych wspomnień - opublikowaliśmy dwa kolejne wpisy wspomnieniowe. Serdecznie zachęcamy do dzielenia się z nami tymi unikalnymi informacjami - chętnych zapraszamy do kontaktu na nasz adres e-mail. Dzięki wolontariuszom możemy pomóc w ich digitalizacji, a nawet spisaniu.
Apel! Do wszystkich Czytelników
SDP1944 informuje, że Instytut Pamięci Narodowej podjął działania mające na celu objęcie byłych więźniów obozu przejściowego w Pruszkowie, Durchganslager 121 (Dulag 121), działaniami mającymi na celu zadośćuczynienie za ich pobyt w tym obozie.
SDP1944 zostało powiadomione przez IPN pismem z dn. 19.05.2021 o sporządzeniu przez IPN ekspertyzy na temat warunków panujących w obozie Dulag 121. Ekspertyza ta jest korzystna dla procesu włączenia Dulagu 121 oraz więźniów tego obozu do zakresu uprawnień wynikających z ustawy z 24 stycznia 1991 roku.
Chodzi głównie o uzyskanie udogodnień do opieki lekarskiej i ew. uzyskanie zniżek przysługujących kombatantom i więźniom obozów koncentracyjny. Odpowiedni wniosek został skierowany do Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych i Instytutem Pamięci Narodowej, który może spowodować następny etap procedowania sprawy. Uznaliśmy, że jest to moment, byśmy osobiście – my wypędzeni z Warszawy podczas Powstania Warszawskiego mieszkańcy, następnie więźniowie obozu Dulag 121 wysłani na tułaczkę na teren Generalnego Gubernatorstwa i dotąd nie objęci żadnym zadośćuczynieniem ,przypomnieli o naszych tragicznych doświadczeniach. Najwyższa pora by zauważyć tragedię tej grupy ludności cywilnej powstańczej Warszawy, która nigdy nie otrzymała żadnego wsparcia i zadośćuczynienia za swoje wojenne przeżycia.
Zarząd SDP1944 przy wsparciu członków Stowarzyszenia i Muzeum Dulag 121, z którymi kontaktował się w tej sprawie, przyłącza się do trwających działań.
Zarząd Stowarzyszenia Dzieci 1944
Czytelnicy Biuletynu wydawanego przez Stowarzyszenie Dzieci Powstania 1944 proszeni są o pisanie listów z indywidualnym poparciem działań Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych mających na celu objęcie więźniów obozu DULAG 121 systemem wsparcia i wysyłanie ich na adres:
Jan Józef Kasprzyk
Szef Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych
ul. Wspólna 2/4
00-926 Warszawa
Głównym celem listów jest wyrażenie poparcia dla przyszłych działań Urzędu do spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych. List powinien zawierać opis indywidualnej aktualnej sytuacji i zwięzły opis przeżyć z 1944 r :
- Opis aktualnej sytuacji byłych więźniów. Pamiętać należy, że mijają ostatnie miesiące czy lata w życiu byłych więźniów, kiedy takie np. wsparcie lekarskie, bądź inne świadczenia mogą być w ogóle przydatne. Każdy miesiąc, rok przynosi powolne pogorszenie ich stanu zdrowia.
- Indywidualne wspomnienia dotyczące tragizmu losów od wygnania z Warszawy, poprzez drogę do Dulagu, pobytu w nim i tułaczki po wywiezieniu z obozu, z uwzględnieniem:
- Krótkiego opisu bestialskiego wypędzenia z walczącej Warszawy, pozbawienia wszystkiego, co się posiadało i co było niezbędne do dalszego życia;
- Krótkiego opisu własnych doznań dotyczących nieludzkich warunków panujących w obozie DULAG 121 przejawiających się:
- panującym głodem,
- tragicznymi warunkach sanitarnymi,
- brakiem wystarczającej opieki lekarskiej,
- szerzeniem się chorób;
- brutalnym traktowaniem przez strażników obozowych.
- Obaw i niepewności, co do dalszego losu po wywiezieniu obozie DULAG 121;
- Przebiegu selekcji w obozie mającej na celu wysyłkę do obozów pracy przymusowej i obozów koncentracyjnych w Niemczech;
- Procedurę rozdzielania rodzin;
- Doznania trwałego uszczerbku na zdrowiu, w tym również psychicznym;
- Przebieg tułaczki po wywiezieniu z obozu;
- Krótki opis sytuacji mieszkaniowej po powrocie z miejsc zesłania do Warszawy oraz trudnych lat w nowej, powojennej rzeczywistości.
Widziane z krzesła Honorowego Prezesa profesora Andrzeja Targowskiego
Wpadł mi w ręce wywiad z historykiem Piotrem Sikorą, że świeżej emigracji, który mieszka w Anglii i popularyzuje wyczyny wojenne polskich lotników w kontekście negliżowania ich bohaterskich dokonań. O nich zawsze trzeba pisać, bo byli nadzwyczajni. Ale sprawa nie ogranicza się tylko do lotników, a do całokształtu wojennych relacji między Polską a Wlk. Brytanią.
Sprawa pomocy Polsce w przypadku wojny z Niemcami
Anglicy zawiedli nas w 1939 r., kiedy nie zaatakowali Niemiec w 1939 r., do czego byli traktatowo zobowiązani. 82 lata temu Wielka Brytania i Francja wypowiedziały wojnę III Rzeszy, która 1 września 1939 roku napadła na Polskę. Wsparcie aliantów zachodnich dla II RP przybrało jednak formę tzw. Stizkriegu, czyli „wojny na siedząco" lub „dziwnej wojny". Trzeciego dnia wojny miało wejść do akcji lotnictwo, przede wszystkim lotnictwo brytyjskie, a 14 dnia wojny na Niemcy miały uderzyć od zachodu znakomite dywizje francuskie. Takie były ustalenia i takie były umowy z Francją i Wielką Brytanią. Z rozmów ówczesnego brytyjskiego ministra spraw zagranicznych lorda Edwarda Halifaxa z Adolfem Hitlerem wynika, że Anglicy postanowili dać do zrozumienia Hitlerowi, że Wielka Brytania nie ma zasadniczych zastrzeżeń przeciwko zmianom granic w Europie Środkowej, jeśli te następować będą na drodze pokojowej. A więc mowa była o Austrii, Sudetach, Czechosłowacji, ale dalej o tzw. polskim korytarzu oddzielającym Prusy Wschodnie od Rzeszy, czyli Gdańsku i polskim województwie pomorskim. Brytyjczycy handlowali nami na rok przed Monachium (1938), sprzedawali Polskę tak, jak Czechy czy Austrię. To my, nie mając żadnych zobowiązań pomogliśmy Wielkiej Brytanii w wygraniu wojny. Już w 1940 r. w Afryce przechodziła swój chrzest bojowy 5 tysięczna Samodzielna Brygada Strzelców Karpackich. Utworzona w Syrii na mocy umowy gen. Władysława Sikorskiego z rządem francuskim w kwietniu 1940 r., po kapitulacji Francji przeszła do Palestyny, gdzie została wcielona do jednostek brytyjskich na Środkowym Wschodzie.
Bitwa o Anglię w lecie 1940
Polscy lotnicy (150) zestrzelili 170 i uszkodzili 36 samolotów (12% wszystkich niemieckich strat). Dlaczego polscy piloci byli tacy dobrzy? Dlatego, że po wyjściu w górę rozsypywali się i każdy pilot miał 360 stopni widzenia w koło. Anglicy byli niedoświadczeni – to raz, i lecieli w szyku – to dwa, taki był szablon szkoleń, niczym piechota w I wojnie światowej. Ale Polacy mieli za sobą dwie kampanie, w Polsce i we Francji. Jednakże Francuzi nie popierali walk powietrznych, a polskim pilotom kazali płacić za ciepłą wodę w koszarach.
Wielu pilotów polskich latało w angielskich dywizjonach, jak np. mój wuj pilot inż. Pankrac (Wilhelm von Pankratz), spalił się w samolocie nad Kanałem La Manche 12 sierpnia 1940 r. w Huricanie w bitwie z lepszym samolotem Me-109. Po wojnie, żonie (Zofii) córce (Wandzie) MON w Warszawie odmówiło renty wdowiej, ponieważ nie służył w polskim wojsku. Natomiast brytyjskie ministerstwo powiedziało, że jego nazwisko jest na tablicy w pewnym kościele w Londynie. Renty też nie przyznali.
Złamanie niemieckiego kodu Enigma
Kod niemieckiej maszyny szyfrującej Enigmy złamali już w 1932 r. polscy matematycy Marian Rejewski, Jerzy Różycki i Henryk Zygalski. Rok później wspólnie zbudowali działającą kopię urządzenia. Dzięki sukcesowi polskich kryptologów i przekazaniu kopii maszyn Francuzom i Anglikom II wojna światowa została skrócona o 2-3 lata, co oznaczało uratowanie tysięcy ludzkich istnień. Niemcy do końca wojny byli przekonani, że Enigmy nikt nie jest w stanie rozszyfrować. Ich praca dawała podstawy do pracy setkom specjalistów w ośrodku Bletchley Park (w środkowej Anglii). Niestety Brytyjczycy przypisują owe złamanie kodu Enigmy angielskiemu matematykowi Alanowi Turingowi. Powołana międzynarodowa komisja „jeszcze” nic nie wyjaśniła do dzisiaj.
D-Day - inwazja Europy
Po wylądowaniu we Francji 6 czerwca 1944 r. Brygada Zmotoryzowana pod dowództwem gen. Stanisława Maczka przeszła w bitwach do Holandii, którą wyzwoliła, m.in. 10 PSK (Pułk Strzelców Konnych), czyli jeden z dwóch pułków czołgowych, którym dowodził mój wuj ppł. Jerzy „Giga” Wasilewski. Była to jego trzecia kampania. W polskiej był dowódcą zwiadu na koniach, we francuskiej kierował zwiadem na motocyklach, a po D-Day dowodził najpierw zwiadem czołgowym, a później całym pułkiem. Po zdemobilizowaniu otrzymał odprawę od Brytyjczyków w wysokości 125 funtów. Zajął się reperowaniem domów.
Kiedy byłem u niego w Londynie, zadzwonił gen. Władysław Andres - czy jest pułkownik Wasilewski? Nie ma go - odpowiedziałem (stając omal na baczność) - to proszę mu powiedzieć, że mi dach przecieka. Tymczasem wujowi i gen. Maczkowi władze PRL odebrały polskie obywatelstwo. Pośrednio w inwazji Europy wzięła udział dywizja gen. Andersa, która walczyła we Włoszech, mając na celu odciągnięcie uwagi Niemców od północy Europy i związanie ich sił na południu (m.in. zdobycie góry Monte Casino w końcowej fazie bitwy o otworzenie drogi na Rzym), tym samym osłabiając obronę niemiecką przed D-Dayem na północy.
Bombardowanie Londynu przez V-2
Celem były także inne miasta: Southampton, Portsmouth, Manchester. Bywały dni, gdy Niemcy wypuszczali na Wielką Brytanię do 100 rakiet najpierw V-1. Największe natężenie ataków nastąpiło w lipcu 1944 r. Od września 1944 r. Wielka Brytania była też atakowana rakietami balistycznymi V-2, których głównym konstruktorem był Werner von Braun, po wojnie jedna z głównych postaci amerykańskiego programu kosmicznego APPOLO. W odkryciu sekretów V-2 mieli duży udział także Polacy. Jedna z rakiet podczas ćwiczebnych prób, wystrzelona w maju 1944 z poligonu w Bliźnie spadła do Bugu, koło miejscowości Sarnaki i została wyciągnięta przez żołnierzy Armii Krajowej. Badali ją profesorowie Politechniki Warszawskiej, Janusz Groszkowski i Marceli Stróżyński. Rezultaty badań i elementy rakiety V-2 zostały dostarczone drogą powietrzną do Londynu, przez brytyjski samolot, który wylądował w okupowanej Polsce w końcu lipcu 1944 r. podczas tzw. operacji „Most III”. Rakiety V-2 były produkowane w lochach pod górami Herz w koncentracyjnym obozie Dora w Nordhausen (pomiędzy Lipskiem a Hanowerem). Z 7500 wyprodukowanych rakiet V-2 do celu doleciało tylko 2500. Większość z nich źle funkcjonowała dzięki sabotowaniu ich produkcji przez więźniów. Więźniowie ci wydani przez współwięźnia zostali publicznie powieszeni w marcu 1945 r., a wśród nich ojciec autora – Stanisław Targowski. Brytyjczycy pewnie nawet nie wiedzą o tych bohaterskich więźniach.
Rakieta V-2 była samolocikiem kierowanym programem układu logicznego cyfrowego.
Foto: Wikimedia Commons/
Śmierć premiera gen. Władysława Sikorskiego
Miała miejsce 1943 r. w brytyjskim Gibraltarze. Samolot z polską delegacją rządową wpadł do wody zaraz po starcie, pilot uratował się i wszystkie ciała wydobyto z wyjątkiem nieobecnej córki Generała - Zofii Leśniowskiej. W tym czasie w bazie przebywała delegacja sowiecka, która po wypadku odleciała do Kairu (potem do Rosji), zaś w pokoju hotelowym pod dywanem znaleziono bransoletkę córki, której nigdy nie zdejmowała z ręki. Najwyraźniej był to sygnał, że żyje. Na czas pobytu polskiego premiera sprawami bezpieczeństwa dowodził, Kim Philby, agent MI 6 przybyły specjalnie z Londynu (podwójny agent sowiecki). Tajne akta brytyjskie można otworzyć po 50 latach. Te z Gibraltaru są nadal zamknięte dla badaczy tamtych czasów. Dlaczego? Polski premier gen. Sikorski był niewygodny dla Brytyjczyków, ponieważ za dużo mówił o zbrodni w Katyniu, winiąc Rosjan. Premier Churchill żądał od niego, by sprawę zostawił na czasy powojenne. Natomiast dla Sowietów był też niewygodny, ponieważ przypominał o ich zbrodni w Katyniu. Brytyjczykom jest chyba wstyd tej sprawy i chyba akt tych nigdy nie otworzą.
Od Teheranu 1943 i Jałty 1945 po Paradę Zwycięstwa
Premier brytyjski Winston Churchill niewiele konkretnego zrobił podczas tych konferencji, kiedy ważyły się losy Europy po wojnie, by Polska nie przeszła po wojnie do Bloku Sowieckiego. A przecież Wielka. Brytania miała znaczne pozytywne doświadczenie z pomocy wojskowej, jaką Polska udzielała temu imperium. Wyprawa Otto Skorzennego, (który dokonał udanego odbicia uwięzionego Mussoliniego w 1943 r.) do Teheranu, by zabić Wielką Trójcę; mieszkali w ambasadzie ZSRR, gdzie Sowieci nie dopuścili do tego zamachu. Z tej okazji Churchill wyprawił wielkie pijaństwo na swoje urodziny, kilka dni dochodzili do siebie, nie bardzo będąc aktywny podczas oficjalnych rozmów i z którego amerykański Prezydent robił sobie żarty w obecności J. Stalina.
W londyńskiej Paradzie Zwycięstwa 8 czerwca 1946 r. udział wzięli żołnierze z: USA, Francji, Belgii, Brazylii, Czechosłowacji, Danii, Egiptu, Etiopii, Grecji, Iranu, Iraku, Luksemburga, Meksyku, Nepalu, Holandii, Norwegii i Transjordanii. Zabrakło Polaków, Rosjan i Jugosłowian. Brytyjski premier Winston Churchill nie chciał narażać się sojusznikowi wojennemu Józefowi Stalinowi, który montował Sowiecki Blok, sowietyzując Polskę i Jugosławię. Parada odbyła się w 8 czerwca 1946, aczkolwiek z początkiem lipca 1945 Anglicy cofnęli uznanie dla Rządu Londyńskiemu; uznanie i cofnięcie to jedna sprawa, a rodzaj wdzięczności na Paradzie – to druga.
Parada Zwycięstwa 8 czerwca 1946 r. w Londynie. Foto: Wikipedia Commons
Warto podkreślić, że w tym czasie tylko Francuzi godnie uhonorowali generała Maczka, odznaczając go 26 lutego 1945 r. pod Łukiem Triumfalnym w Paryżu orderem Legii Honorowej. Pół roku później został bezpodstawnie pozbawiony przez „lubelski” Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej obywatelstwa polskiego. Brytyjczycy nie okazali się o wiele lepsi od polskich komunistów. Po demobilizacji Polskich Sił Zbrojnych w Wielkiej Brytanii generał Maczek został pozbawiony świadczeń kombatanckich. Zwycięzca bitwy pod Falaise, który przyjmował kapitulację dowództwa floty „Ostfriesland" musiał od 1946 r. zarabiać na życie, jako sprzedawca, a następnie, jako barman w restauracjach hoteli Dorchester i Learmonth w Edynburgu. Natomiast jego zastępca ppłk. Jerzy „Giga” Wasilewski zarabiał na życie i 5-osobową rodzinę, jako handyman. Co dla byłego czołgisty nie było trudne.
PRL skazuje bohaterskich lotników
7 sierpnia 1952 r. na terenie więzienia mokotowskiego w Warszawie zostało rozstrzelanych sześciu oficerów lotników, oskarżonych przez władze komunistyczne o „udział w spisku mającym na celu obalenie siłą władz państwa i szpiegostwo". 8 maja 1952 r. na tajnej rozprawie Najwyższy Sąd Wojskowy skazał na śmierć sześciu polskich lotników. Większość z nich w czasie II wojny światowej walczyła w lotnictwie PSZ na Zachodzie. Byli jedynymi z wielu ofiar ówczesnych stalinowskich “procesów odpryskowych".
Skazani na śmierć lotnicy - August Menczak, Stanisław Michowski, Szczepan Ścibor
Oskarżonych zostało ośmiu oficerów-pilotów. Byli to: płk Bernard Adamecki, płk August Menczak, płk Józef Jungraw, ppłk Stanisław Ziach, ppłk Aleksander Majewski, ppłk Władysław Minakowski, ppłk Szczepan Ścibor i ppłk Stanisław Michowski. Wszyscy zostali oskarżeni o „udział w spisku mającym na celu obalenie siłą władz państwa i szpiegostwo". Zeznania zostały wymuszone brutalnymi torturami. Jedną z nich był tzw. konwejer, który polegał na kilkunastogodzinnym albo nawet wielodniowym przesłuchaniu, prowadzonym bez przerwy. Wykończony przesłuchiwany ostatecznie przyznawał się do stawianych zarzutów. Większość z aresztowanych służyła w lotnictwie Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie w czasie II wojny. Jedynie płk Adamecki i płk Menczak przebywali w Polsce i walczyli w Powstaniu Warszawskim. Rozprawa lotników była tajna i prowadzona bez prawa do obrony. Ppł. Pilot St. Michowski (znany mnie i jego rodzina przed aresztowaniem) był jedynym, który nie przyznał się do winy, osierocił żonę Irenę i córkę – dziecko Dankę, które obie wróciły cudem z Oświęcimia. Brytyjczycy nie bronili swych bohaterów. Natomiast Stanisław Skalski, as lotnictwa w Bitwie o Anglię - w 1947 r. powrócił do Polski, gdzie w innym procesie został przez władze stalinowskie oskarżony o zdradę i skazany na karę śmierci, po czym wyrok zamieniono na dożywocie dzięki wstawiennictwu Królowej Angielskiej i ułaskawieniu przez prezydenta Bolesława Bieruta.
Bilans
Wlk. Brytania zawiodła Polskę w 1939 r., ale Polska nie zawiodła, kiedy Polskie Siły Zbrojne obroniły ją najpierw w 1940 r. przed niemieckimi atakami lotniczymi a następnie wspomagały siły Sojusznicze w walkach w Iraku, Syrii, Palestynie, Francji, Afryce, Włoszech i Belgii, Holandii i w Niemczech. Polacy byli wraz z Brytyjczykami na wszystkich frontach w Europie. Natomiast Wielka Brytania nie pomogła poważnie Powstańcom Warszawskim w 1944 r., ani nie obroniła przed śmiercią bohaterskich pilotów z Bitwy o Anglię, zamordowanych w Polsce po wojnie. Podobnie przyczyniła się do niewyjaśnienia tajemnicy śmierci premiera Sikorskiego w 1943 r. w Gibraltarze. Po zakończeniu wojny, gdy Polacy już nie byli potrzebni, rozstano się z niedawnymi bohaterami w sposób nieelegancki, chcąc o nich jak najszybciej zapomnieć.
Natomiast Wielka Brytania gościła i udzieliła kredytu polskiemu rządowi w Londynie, który był w stanie reprezentować polskie interesy w czasie II wojny światowej i otaczać logistyczną opieką około 1 miliona Polaków, w tym wojskowych, którzy opuścili kraj w czasie wojny i zaraz po. Rola Rządu Londyńskiego miała duże emocjonalne i patriotyczne znaczenie dla wszystkich Polaków rozsianych po świecie, a zwłaszcza znajdujących się w PRL. Jednak na marginesie tych rozważań trzeba wspomnieć o niechlubnej zgodzie premiera Stanisława Mikołajczyka na rozpoczęcie Powstania Warszawskiego w 1944 r. Premier Stanisław Mikołajczyk polecił w dniu 26 lipca ministrowi spraw wewnętrznych przesłać do kraju informację o tym, iż: „Na posiedzeniu Rządu RP zgodnie zapadła uchwała upoważniająca Was do ogłoszenia powstania w momencie przez Was wybranym”. Był w podróży do Moskwy (Stalin chciał wojskowo pomóc Powstaniu, ale po kolejnej rozmowie z Mikołajczykiem (ten nie chciał zgodzić się na Linie Curzona) cofnął prace przygotowawcze generała G. Żukowa, co ujawnia na podstawie archiwów rosyjskich prof. Andrzej Werblan), wbrew stanowisku Wodza Naczelnego gen. K. Sosnkowskiego. Polsce nie opłaciło się walczyć na Zachodzie, podobnie jak miało miejsce walczenie z Francją za czasów Napoleona. Straty przewyższają zyski. Ale w II wojnie światowej wypadki po klęsce wrześniowej tak się potoczyły, że nie było innego i lepszego rozwiązania od tego, jakie zostało zastosowane.
Przyjęcie około 1 miliona polskich pracowników do Wielkiej Brytanii po przyjęciu Polski do UE jest pewnego rodzaju zadośćuczynieniem w stratach, jakie ponieśli Polacy w wspieraniu tego kraju w czasie wojny.
Złe doświadczenie w poleganiu na dalekich sojuszach (z Francją i Wielką. Brytanią) powinno być lekcją historii, przypominającą, że polską racją stanu powinno być życie w zgodzie z sąsiadującymi państwami. W tym miejscu trzeba przypomnieć, że Polska w 1939 r. żyła w niezgodzie ze wszystkimi sąsiadującymi państwami, a było ich wówczas aż 6 sześć: ZSRR, Niemcami, Czechosłowacją, Rumunią, Litwą i Łotwą.
Obecnie Polska ma 7 sąsiadów; Niemcy, Rosję, Czechy, Słowację, Ukrainę, Białoruś i Litwę.
Posłowie
Gdy mowa o Rządzie Londyńskim, to warto przypomnieć, że został rozwiązany w 22 grudnia 1990 roku, kiedy na Zamku w Warszawie ostatni Prezydent na uchodźctwie Ryszard Kaczorowski przekazał insygnia władzy demokratycznemu prezydentowi Lechowi Wałęsie. Po 50 latach rząd na uchodźstwie przestał istnieć. Natomiast ostatni Premier Rządu Londyńskiego prof. Edward Szczepanik zorganizował Światową Radę ds. Badań nad Polonią, której został pierwszym prezesem. Z uwagi na podeszły wiek w 2001 r. przekazał prezesowanie tej Rady niżej podpisanemu (AT), który sprawował swoją funkcję przez dwie kadencje do 2007 r. Rada ta działa do czasów obecnych w siedzibie Uniwersytetu im. Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Wszak Polonia Światowa liczy omal 1/3 narodu polskiego, w obliczeniach tych wlicza się obywateli różnych państw pochodzenia polskiego.
Pożegnanie Księdza Stanisława Kicmana
Kuj żelazo póki gorące czyli Historia Dziecka Powstania z Woli
Ppłk E. Baranowski pełnił tę funkcję u boku gen. Z. Ścibora- Rylskiego, przewodniczącego ZPW.
Położył wielkie zasługi w przedstawianiu prawdy o Powstaniu, chętnie brał udział w spotkaniach z młodzieżą. Obszerny wywiad z podpułkownikiem zamieściło na swoich stronach Stowarzyszenie Pamięci Powstania Warszawskiego Powstanie Warszawskie 1944 - Oficjalna strona Stowarzyszenia Pamięci Powstania Warszawskiego 1944 (sppw1944.org) oraz Archiwum Historii Mówionej Muzeum Powstania Warszawskiego Archiwum Historii Mówionej - Edmund Baranowski (1944.pl) – skąd pochodzi poniższa fotografia.
Ostatni świadek
W sąsiednim domu na Krochmalnej mieszkał pod numerem 82 o dziewięć lat starszy, dziewiętnastoletni Edmund Baranowski. Jako sąsiedzi z przeciwległych domów spotykali się często na ulicy, jak również na lodowisku przy Krochmalnej. Zdziś pamiętał go z budowy barykady na wysokości Krochmalnej 74. Zapamiętał sobie Edmunda jako strażaka w straży pożarnej firmy Philips przy ulicy Karolkowej.
Niezałatwioną, ambicjonalną sprawę udziału w budowie barykady przekazał Zdzisław w rozmowie z jednym z redaktorów Biuletynu. Zdobył on dla Zdzisława od ZPW nr telefonu do ppłk Baranowskiego i wykonał wstępną rozmowę z podpułkownikiem. Zdzisław bardzo liczył na pamięć dawnego „kolegi”. Było to na jesieni 2020.
Pułkownik bardzo przychylnie odniósł się do prośby Zdzisława i polecił mu zgłoszenie się do niego w celu identyfikacji osoby i zdarzeń. Rozmowa musiała być skrócona, gdyż pułkownik był bardzo osłabiony chorobą.
Kuj żelazo póki gorące
Wielkie zasługi Edmunda Baranowskiego w walkach Powstania i pracy w Związku Powstańców Warszawskich i Jego ranga wojskowa początkowo onieśmieliła Zdzisława przed szybkim nawiązaniem kontaktu z byłym sąsiadem. W końcu późną jesienią zdecydował się na rozmowę telefoniczną. Niestety żaden telefon nie został już odebrany.Udział Zdzisia Czerwińskiego w budowie barykady nie został zatem przez pułkownika potwierdzony, gdyż Zdzisław nie zdążył on z telefonem.
Powyższe zdarzenia jednak potwierdzają powyższą zasadę: "Kuj żelazo…"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz