8 lip 2018

Biuletyn Nr 40, lipiec 2018


O Stowarzyszeniu Dzieci Powstania 1944
KONTAKT: 04-083 Warszawa, ul. Igańska 26 m. 38 sdpw44@gmail.com
     Nr konta SDPW1944 w Banku Gospodarki Żywnościowej (BGŻ): 10 2030 0045 1110 0000 0395 9950


  MISJA STOWARZYSZENIA


Rodzice nasi walczyli i ginęli w PW 44’ za wolną i szczęśliwą Polskę.


Rolą naszą, Dzieci ’44 jest nie tylko pamiętać o horrorze warszawskiej Hiroszimy, ale przypominać, co z tego wynika dla współczesności. Doświadczyliśmy życia w niepokoju, życia na przetrwanie oraz życia w niezdrowiu. Aczkolwiek wielu z nas wyszło z tej gehenny zahartowanymi i osiągnęło wysokie cele swego życia, ale …to raczej mniejszość z nas? I dlatego mamy prawo pytać, mamy prawo szukać odpowiedzi, mamy prawo zastanawiać się czy ofiara nie była daremną, czy cena nie była za wysoką.


A także mamy prawo oceniać czy Rodziców ofiara nie poszła na marne z punktu widzenia tego, jak następne pokolenia realizują polską rację stanu, którą jest bezpieczeństwo w oparciu o dobre stosunki z sąsiadami i mocne sojusze a także oceniać jak realizowana jest strategia wolności i zachodniej demokracji, w tym i sprawiedliwości.

Obchodzimy rocznicę Powstania. 1 sierpnia zbieramy się o godz. 10 w parku Dreszera (patrz mapa poniżej). W trakcie uroczystości będziemy uczestniczyli w poczcie sztandarowym i złożymy pod pomnikiem powstańczym wieniec w imieniu Stowarzyszenia. Po uroczystości zbieramy się na walne zebranie członków (patrz poniżej). Możliwe będzie zajęcie miejsca siedzącego (proszę przyjść wcześniej).

Zarząd Stowarzyszenia Dzieci Powstania 1944 zwołuje Walne Zebranie członków Stowarzyszenia na dzień 1 sierpnia 2018 o godz 11 w pierwszym terminie i o godz 11:30 w drugim terminie. Zebranie odbędzie się na terenie warszawskiego parku Dreszera w ogródku kawiarni Zielnik Cafe.




Dojazd: Ul. Puławska jest w remoncie. Od 9 czerwca do 2 września wyłączony będzie ruch tramwajów na ul. Puławskiej na odcinku od pl. Zbawiciela do ul. J.P. Woronicza. W tym czasie zawieszone będzie kursowanie linii: 10, 14 i 18. Tramwaje linii z pl. Zbawiciela jeżdżą zmieniona trasą ulicami: Nowowiejska – al. Niepodległości – Wołoska – J.P. Woronicza – Puławska. Natomiast linia 35 jedzie ulicami: Nowowiejska – Filtrowa – Grójecka – BANACHA (uwaga, wybrane kursy realizowane są na trasie skróconej: NOWE BEMOWO – PL. NARUTOWICZA. Uruchomione zostały kursy linii 31 na wydłużonej trasie: RONDO UNII EUROPEJSKIEJ – Wołoska – J.P. Woronicza – Puławska – WYŚCIGI. 
Na tory wyjechały tramwaje linii zastępczej 70, kursujące na trasie: OS. GÓRCZEWSKA – Powstańców Śląskich – Wolska - al. „Solidarności” – al. Jana Pawła II – T. Chałubińskiego – Nowowiejska – Marszałkowska – gen. W. Andersa – most Gdański – Jagiellońska – ŻERAŃ FSO.
Uruchomiona jest także zastępcza linia autobusowa Z-4, kursującą na trasie: METRO WILANOWSKA – Puławska – Marszałkowska (powrót ul. L. Waryńskiego) – PL. KONSTYTUCJI 02 (przystanek dla wysiadających) – Marszałkowska – zawrotka na skrzyżowaniu z ul. Wilczą – Marszałkowska – PL. KONSTYTUCJI 09.
Schemat komunikacji: kliknij tutaj.

PORZĄDEK ZEBRANIA



1.   Zagajenie
2.     Wybór prowadzącego, wybór sekretarza, przyjęcie przez głosowanie.
3. Odczytanie porządku zebrania, przyjęcie sposobu głosowania (głosowanie jawne wg. statutu, bez powoływania Komisji Skrutacyjnej lub tajne), przyjęcie porządku.
4.      Sprawozdanie Komisji Rewizyjnej.
5.      Uchwała co do zatwierdzenia sprawozdania Komisji Rewizyjnej.
6.      Sprawozdanie Zarządu.
7.      Uchwała co do zatwierdzenia sprawozdania Zarządu.
8.      Wybór Zarządu i przewodniczącego Stowarzyszenia.
9.      Wybór Komisji Rewizyjnej.
10.  Wolne wnioski i zakończenie zebrania.


     Sympozja, wystawy, spotkania: Co się dzieje w Muzeum        Powstania Warszawskiego, w Warszawie, w Polsce i na świecie.

      Baza Ofiar Cywilnych. Muzeum Powstania Warszawskiego prowadzi bazę ofiar cywilnych, link tutaj. Pomóż uzupełnić listę.

Co dzieje się w Stowarzyszeniu:
Współpracujemy z Muzeum Dulag, z teatrem tańca LUZ. 
Wzbogaca się baza naszych wspomnień. Dziś zamieszczamy comiesięczny felieton honorowego prezesa Stowarzyszenia, profesora Andrzeja Targowskiego, i wspomnienie p. Hanny Langner-Matuszczyk. W następnych numerach Biuletynu zamieścimy relacje pp. Mirosława Grabowskiego i Zbigniewa Głuchowskiego.
Mamy stronę internetową na Facebooku. Szukaj pod  @DzieciPowstaniaWarszawskiego.

Wspomnieliśmy o bazie wspomnień. Napłynęło do nas sporo wspomnień w formie maszynopisu lub rękopisu. Potrzebujemy pomocy w przeniesieniu tych wspomnień na format cyfrowy (word), tak aby zamieścić je w Biuletynie. Prosimy o zgłoszenie się na nasz adres mejlowy (powyżej) ochotników do tej pracy.


Teatr Tańca LUZ


 tel. 602 598 493, e-mail: joa.woszczynska@gmail.com. 

                    Muzeum Dulag


Z żalem zawiadamiamy, że w wieku 74 lat zmarł pan Mścisław Lurie – urodzony w obozie przejściowym w Pruszkowie świadek historii i przyjaciel Muzeum Dulag 121.
Podczas Powstania Warszawskiego matka pana Mścisława Lurie – Wanda Lurie – cudem ocalała z rzezi Woli i w zaawansowanej ciąży trafiła do obozu przejściowego w Pruszkowie, gdzie 20 sierpnia urodziła syna. Tragiczne doświadczenia z czasów II wojny ukierunkowały jego dalsze losy. Mścisław Lurie już jako dziecko postanowił, że wzorem ojca zostanie chemikiem. Skończył studia i obronił pracę doktorską, ukończył także studia pedagogiczne. Przez lata pracował w Instytucie Kształcenia Nauczycieli. Ale obok pracy naukowej i pedagogicznej poświęcił się także upamiętnieniu ofiar Rzezi na Woli, w tym swojej mamy, o której napisał książkę „Polska Niobe”, oraz osób, które przeżyły Powstanie Warszawskie. Był m.in. współzałożycielem i aktywnym członkiem Stowarzyszenia Polaków Poszkodowanych przez III Rzeszę. Przez lata intensywnie współpracował z Fundacją Polsko-Niemieckie Pojednanie. Był także oddanym społecznikiem – pomagał znaleźć pracę, służył radą, organizował paczki żywnościowe dla bezrobotnych przy Polskim Stowarzyszeniu Chrześcijańskich Przedsiębiorców w Warszawie oraz przy Caritas Polska. Za zasługi odznaczony został Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski oraz uhonorowany nagrodą Strażnik Pamięci Narodu.
Żonie, pani Marii Lurie oraz córce Monice składamy serdeczne wyrazy współczucia.
 ul. 3 Maja 8a

Spotkanie z Kołem Historycznym Gimnazjum im. Pawła Chrzanowskiego.
Relacja wiceprzewodniczącego Stowarzyszenia dr Wojciecha Łukasika


Miłe zaproszenie do szkoły im. P. Chrzanowskiego 30 maja 2018 r…
Nasza znajomość z kołem historycznym gimnazjum im. Pawła Chrzanowskiego z ul. Smolnej 30 ma już długą historię. Zawdzięczamy ją otwartemu sercu pani profesor Beacie Degiel, która prowadząc Koło pamięta, ażeby przybliżyć uczniom wydarzenia okresu Powstania Warszawskiego. Zanim jeszcze SDP1944 zawarło współpracę z kołem p. B Degiel, na spotkanie  w szkole zaproszona była p. Eulalia Rodak,  reprezentująca Fundację „Moje Wojenne Dzieciństwo”  . Pani E. Rodak zapoznała wówczas uczniów ze wspaniałą wielotomową publikacją noszącą ten sam tytuł jak Fundacja.

Następnie swoje przeżycia wspominała  p. Barbara Dąbrowska, dziecko z publikacji Jerzego Mireckiego „ Dzieci 44”. Nasza (SDP1944) wspólna znajomość z Kołem zaowocowała propozycją, aby następnym prelegentem był nasz kolega – Wiesław Winkler. Propozycja odniosła 100% sukces w trakcie spotkania z uczniami, co było do przewidzenia po efektach wcześniejszego wystąpienia p. Wiesława przed występem  Zespołu Tańca Nowoczesnego „LUZ” z e spektaklem „Dzieci Powstania 1944” w Siedlcach.

Przez ostatni rok szkolny członkowie koła uczestniczyli  w wolontariacie, polegającym na redagowaniu wspomnień dzieci powstania, które nadchodziły i nadchodzą poczta w kopertach po apelu SDP1944 o wspomnienia. Ta akcja nadsyłania wspomnień wymaga omówienia w kolejnym Biuletynie, gdyż na nasz apel odpowiedziało bardzo wiele osób. Teksty wspomnień były pisane ręcznie lub były to kserokopie tekstów maszynowych. Wykorzystanie ich w Biuletynie wymagało przeredagowani a do wersji elektronicznej,  którego podjęli się uczniowie gimnazjum ze Smolnej. Za uzyskaną pomoc Stowarzyszenie serdecznie dziękuje wszystkim zaangażowanym osobom.

Tytułowe wydarzenie – prezentacja uczniów pod tytułem „Dzieci 44” odbyła się 30 maja.  Uczniowie w ramach programu szkolnego mają zadanie przygotowanie prezentacji. Tym razem czwórka dziewcząt przeistoczyła się w wybrane postacie ze zbioru wspomnień  J. Mireckiego. Przebrane w stroje tamtego czasu, opowiadały historie swoich bohaterów: Jerzego Gniadzika, Elżbiety Mazur (Michalak), Wiesława Alfreda Kaczmarka i Barbary Dąbrowskiej  (Janke). Chociaż prezentacja  była tylko zadaniem szkolnym, to całkowicie przenosiła obecnych w dramat wydarzeń historycznych.

Dla obecnych członków SDP1944 dzieci przygotowały pamiątkowy albumik pod tytułem „Dzieci 44”. Album oprawny w płótno  nosi ślady znacznego „zniszczenia wieloletnim użytkowaniem”. Sam w sobie jest jak gdyby dziełem pokolenia Dzieci z Powstania.


Widziane z krzesła Honorowego Prezesa 
profesora Andrzeja Targowskiego, Nr 37


Park Dreszera jaki pamiętam z dnia 1 sierpnia 1944

Park im. Dreszera Park założono za czasów prezydentury Stefana Starzyńskiego, na terenie fosy fortecznej dawnego Fortu Mokotowskiego według projektu inż. Zygmunta Hellwiga. Otwarcia i nadania imienia Gustawa Orlicza-Dreszera, generała Wojska Polskiego, który zginął w katastrofie samolotowej w 1936 r. dokonano 26 czerwca 1938 r. W czasie powstania warszawskiego toczyły się w tym rejonie zacięte walki. Obszar ten był także jednym z największych prowizorycznych cmentarzy w czasie powstania. Tutaj co roku zbierają się po-powstańcze pokolenia, aby uczcić pamięć bohaterskich powstańców. W tym zbiera się co roku jak i w 2018 roku delegacja naszego Stowarzyszenia dzieci Powstania. Tak jest, że nasza delegacja składa kwiaty i w moim imieniu, dziecka, które tam wówczas zabłąkało się.

Byłem w tym Parku w owym dniu 1 sierpnia 1944. Byłem oczywiście przypadkowo. Miałem wówczas 7 lat i wracałem z moją nianią Gienią Stępień od ogrodnika przy ul. Malczewskiego, z której ul. Tyniecką dochodzi się do Parku Dreszera. Stamtąd szliśmy do naszego domu przy ul. Kazimierzowskiej róg ul Madalińskiego. W parku zobaczyliśmy grupki młodych mężczyzn z biało-czerwonymi opaskami na rękawach i karabinami w ręku w części parku blisko ul. Puławskiej. Przy czym nie wiem czy wszyscy je mieli. Mnie najbardziej rzucały się w oczy, że młodzi ludzi mieli ciężkie buty z cholewami jak by nie było w gorącym sierpniu. Ale ponieważ nie wolno ich było nosić, tym samym była to forma niesubordynacji i …wolności, która niebawem miała być wywalczona? Gienia od razu zorientowała się, że coś ważnego ma tu miejsce i złapała mnie za rękę i szybkim krokiem wróciliśmy do domu. A ten stał vis a vis niemieckiego bunkra. Niedługo moja Mama Halina położyła owe kwiaty z ul. Malczewskiego na grobie młodego powstańca, którego zabił Niemiec z owego bunkra tuż koło naszego domu zaraz po godzinie 17. Czyli godzinie „W” wybuchu powstania. Niedługo walczył ów młody człowiek w powstaniu.

Walki Baszty na Mokotowie. Dokładnie o godzinie „W”, czyli 17. batalion „Bałtyk” uderzył na budynek Szkoły Rękodzielniczej przy ul. Narbutta róg ul. Kazimierzowskiej, broniony przez silny oddział Waffen SS liczący ok. 400 żołnierzy oraz wspomniany bunkier stojący vis a vis naszego domu przy ul. Kazimierzowskiej 51. W tym samym czasie batalion „Karpaty” nacierał na rozległy teren Wyścigów Konnych, a żołnierze „Olzy” szturmowali Fort Mokotowski i szkołę na ul. Woronicza. Jednak wszystkie ataki powstańców zostały przez Niemców odparte. W ogniu ciężkiej broni maszynowej, działek oraz czołgów Polacy ponieśli ciężkie straty i musieli się wycofać. W ataku na wspomniany budynek szkoły Rękodzielniczej zginęło 33 młodych powstańców, którzy poszli w biały dzień do samobójczego ataku będąc pod ciężkim ogniem z okien owego budynku.
Co dalej? Od świtu 24 września Niemcy rozpoczęli generalne natarcie na Mokotów. Znaczna przewaga nieprzyjaciela, brak odpowiedniej ilości broni i amunicji oraz skupienie olbrzymiej masy ludności cywilnej na niewielkim odcinku ograniczonym ulicami al. Niepodległości oraz Różaną, Ursynowską i Puławską, zmusiło powstańców do poddania dzielnicy. 27 września Mokotów skapitulował. Tego samego dnia Niemcy wymordowali na ul. Dworkowej 119 powstańców „Baszty”, którzy zabłądzili w kanałach i wyszli na niemieckim terenie. Cześć ich pamięci. Pamiętamy o Was i sławimy Wasze bohaterstwo.
                                                                               Andrzej Targowski


Wspomniemia p. Danuty Szarskiej

Żyrardów, dn. 21.09.2017 r.
Danuta Szarska
ul. Kilińskiego 27 m. 17
96-300 Żyrardów
Wspomnienia z Powstania Warszawskiego 1944 r.
W dniu 1 sierpnia 1944 roku miałam niespełna 12 lat. Bardzo długo pamiętałam wiele szczegółów, których nie pamiętali dorośli, ale mija 60 kilka lat (pisałam to w 2004 r.), teraz już 73 i zostały tylko fragmenty wspomnień.
Mieszkaliśmy przy ul. Złotej 57 m. 4, na pierwszym piętrze, we frontowej klatce budynku. Dzień był dżdżysty. Pierwsze zetknięcie się z czymś niecodziennym to donośny głos syreny, która wyła nieprzerwanie od godziny 13-ej. W czasie wojny oznaczało to koniec nalotu lotniczego. Wydało mi się to dziwne, gdyż dźwięku syreny, która zapowiadałaby taki alarm nie było. Dopiero ok. godziny 17-ej dowiedzieliśmy się, że wybuchło Powstanie. Na ulicy pojawili się biegający Powstańcy, ubrani w panterki, w beretach i furażerkach na głowie, z biało-czerwonymi opaskami na ramionach. To był widok niezwykle wzruszający, widząc ich wielu ludzi płakało. W pierwszych czterech dniach Powstania grupa mieszkańców naszego domu zeszła do piwnicy (byliśmy do tego przyzwyczajeni na skutek częstych nocnych, a czasem dziennych nalotów - wtedy jeszcze nie Niemców) i zniosła część dobytku. Reszta raczej nie panikowała. Generalnie przez te cztery dni mieliśmy radosny, a zarazem podniosły nastrój, pomagaliśmy budować barykady.
5 sierpnia od rana w końcu zaświeciło słońce. Nasz dom miał front i dwie oficyny oraz spore podwórze. Około 8.30 zeszłam tam (doskonale to pamiętam) gdzie przebywało kilkoro dorosłych i mój kolega 14 letni Donek Kokociński, który w jasnych, krótkich spodniach siedział na progu drzwi prawej oficyny. Nagle usłyszeliśmy warkot nadlatujących samolotów. Zaciekawieni mieszkańcy zadarli głowy do góry i dyskutowali czyje mogą być to samoloty, Rosjan czy Anglików. O tym, że były to niemieckie maszyny dowiedzieliśmy się ok. 9.10. Zdążyłam schronić się w naszej piwnicy, po chwili usłyszałam ogłuszająco-wibrujący dźwięk pikujących samolotów, poczułam ogromny podmuch i jeszcze potworniejszy huk trzech eksplodujących bomb. Jedna wybuchła przed domem, druga w podwórku, a trzecia trafiła właśnie we frontową część, pod którą była nasza piwnica. Miejsce wybuchu znajdowało się nie więcej niż 5-7 metrów od nas. Upadłam nieprzytomna na beton z rozciętą skórą głowy (do dziś mam bliznę) i rozbita ręką, na którą spadły cegły. Czteropiętrowy front naszego domu zawalił się, ale szczęśliwie nie przebił się do naszej piwnicy. Żaden opis nie odda grozy walącego się na głowę domu. Nie wiem ile byłam nieprzytomna. Po ocknięciu się przedostaliśmy się piwnicami dwa domy dalej, na Złotą 59a, gdzie zebrała się grupa przerażonych i płaczących mieszkańców. To były pierwsze bomby, które spadły na naszą dzielnicę, byliśmy nieprzygotowani na nalot, zostaliśmy tak, jak staliśmy, w letniej odzieży i sandałach, bez dachu nad głową, pieniędzy, jedzenia. Bez niczego. Uratowaliśmy jednak życie. Nalot rwał 2-3 godziny. Sporo osób zostało zasypanych, nie sposób było się do nich dostać i uratować. Mój kolega Donek i kilka innych osób do ostatniej chwili obserwowali nadlatujące samoloty i w momencie gdy wbiegali do bramy runął na nich dom. Wszyscy zginęli. Po nalocie poszłam do punktu sanitarnego aby założono mi opatrunek. Widziałam odkopanych zabitych z naszego domu, w tym Donka. Dzięki życzliwości naszej sąsiadki p. Goreniowej, której mąż walczył w Powstaniu dostaliśmy do zamieszkania część piwnicy na Złotej 59.
Mieszkanie sąsiadki nie zostało zasypane i mogła wynieść coś do jedzenia, prawdopodobnie w związku z przynależnością jej męża do AK, otrzymaliśmy też jakieś przydziały żywności. W piwnicy było nas ok. 15 osób, w tym sześcioro dzieci i niemowlę.
Codziennie o 6 rano śpiewaliśmy „Godzinki" do N.M.P. , później od ok. 8-ej Niemcy rozpoczynali bombardowania, po chwili przerwy słyszeliśmy zgrzyt nakręcanej „krowy", wielkiego działa i czekaliśmy gdzie wybuchnie pocisk. Trwało to codziennie po kilką godzin.
15 sierpnia Niemcy zrzucili z samolotu ulotki, aby ludność cywilna wyszła i zebrała się na jakimś placu, którego nazwy nie pamiętam. W przeciwnym razie wzmogą bombardowania i ostrzał. Wśród mieszkańców było wielkie wahanie, gdyż nie wiadomo było jak zachowają się Niemcy i co nas mogło czekać. Większość została. Nie wiem co się stało później z tymi, którzy poszli. W efekcie upiornie wzmogły się naloty, ostrzał z „krowy” i moździerzy, potem doszła jeszcze „gruba Berta", która miotała ogromne pociski, które niszczyły całe kamienice łącznie z piwnicami. Po doświadczeniu z zawaleniem się naszego domu panicznie bałam się zasypania, potwornie bałam się huków strzałów i pożarów. Domy po drugiej stronie ulicy płonęły, to cud, że nam udało się nie zostać powtórnie zbombardowanym. W Śródmieściu było przerażająco, ale chylę czoła przed Starówką, gdzie Niemcy zgotowali ludziom prawdziwe piekło, którego opisy czytałam po wojnie. U nas Niemcy nie pojawili do samego końca, co również graniczyło z cudem. Od uciekinierów z innych dzielnic słyszeliśmy okropne rzeczy. Pewnego dnia w podwórko uderzyły pociski z granatnika, kilka osób zostało rannych w tym ojciec mojej koleżanki p. dr Balciuk. I tak ten codzienny strach trwał.
Około 15 września niemieckie naloty stawały się rzadsze, pojawiały się za to na niebie rosyjskie samoloty „Kukuruźniki”, które rozpoznawaliśmy bezbłędnie ze względu na charakterystyczny warkot silnika. I tak dotrwaliśmy do samego końca, do kapitulacji 3 października. W tym czasie byłam chora, nie wychodziłam z piwnicy i nie widziałam jak Powstańcy szli do niewoli. Nie wiem jak w innych piwnicach, ale mimo strachu i zagrożenia u nas panował duch patriotyzmu i sercem byliśmy z Powstańcami. Gdzieś 5 lub 6 października wyszliśmy z piwnicy i dołączyliśmy do tysięcy innych wygnanych ludzi, których Niemcy prowadzili na Dworzec Zachodni. Po paru godzinach czekania władowali nas do pociągu towarowego i wywieźli do Pruszkowa. Byliśmy tam kilka dni. Głodni, brudni, z przerażająca ilością wszy głowowych i odzieżowych. Kolejny transport to odkryty pociąg towarowy. Nie pamiętam ile jechaliśmy, wiem, że dostaliśmy się w okolice Krakowa, pociąg kierował się w stronę Oświęcimia, później zawracał, i tak kilka razy. Jak się potem okazało rampa w Oświęcimiu była przeładowana przez poprzednie transporty. Nagle pociąg stanął w Skawinie, tam otworzono wagony wypuszczono nas na wolność. Zajęło się nami RGO, po jakimś czasie podjechały furmanki i chłopi z okolicznych wiosek rozwozili nas do swoich domów. Trafiliśmy do Woli Radziszowskiej, do gospodarzy Wańdów, bardzo biednych rolników. Chata z klepiskiem zamiast podłogi, z oborą graniczyła tylko drzwiami. Ale to już była prawie wolność. W styczniu 1945 r. przeżyliśmy przejście frontu, a w maju wróciliśmy do Poznania, bo stamtąd zostaliśmy wywiezieni do Warszawy w 1939 r.
W Warszawie w 1940 i 1943 roku zmarli moi rodzice, zostałam sama z naszą gosposią. Przeżyłyśmy razem aż do maja 1945 roku. Potem trafiłam do krewnych. Przeżycia wojenne sprawiły, że do dziś boję się hałasów, mam klaustrofobię. Nie mogę, choć powinnam, poddać się badaniu rezonansem magnetycznym.
Danuta Szarska z d. Lehmann

Aby obejrzeć prezentację p. Tadeusza Władysława Świątka "Dziecko Powstania" kliknij tutaj.


Z naszej strony internetowej:
Oto komentarz p. Feliksa Maciunka o sytuacji bytowej Dzieci Powstania (uważamy ten komentarz za ważny i dlatego powtarzamy go jeszcze raz):     

Ostatnio rozgorzała dyskusja na temat nowelizacji IPN. W myśl tej ustawy sam IPN powinien zmienić swój stosunek do prześladowanych w czasie wojny Polaków. Mam 80 lat. W centrum Warszawy /Nowogrodzka róg Brackiej/ przeżyłem okupację, powstanie, potem był obóz przejściowy, tułaczka popowstaniowa /Przysieka, gm.Kozłów k.Krakowa/, tułaczka powojenna... Nigdy nie było szansy na powrót do Warszawy. W PRL początkowe lata nie sprzyjały takim warszawiakom jak moi rodzice: przynależność do AK, udział w powstaniu. Potem mój ojciec był członkiem ZBoWiD, matka nie zdołała zebrać odpowiednich dokumentów, na losy dzieci nikt nie zwracał uwagi. Dopiero pod koniec lat`70 akcja "Życia Warszawy" i wydawnictwo Czytelnik przypomnieli sobie o cywilnych dzieciach wojny. Jedno z zamieszczonych tam wspomnień jest mojego autorstwa. Na fakt wypędzenia dzieci z Warszawy nadal nikt nie zwracał uwagi.Jedynie Fundacja Polsko-Niemieckie Pojednanie trochę mnie zauważyła i dostałem za wyrzeczenie się dalszych roszczeń 2 tysiące zł /w ratach/. Napisałem do Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych, odpowiedziano mi, iż moje "...represje nie są represjami..." /cytat dosłowny/, gdyż taka jest ocena Instytutu Pamięci Narodowej. Zapisałem się do Kombatanckiego Związku Dzieci Wojny Rzeczypospolitej w Łodzi, tam komisja historyczna uznała mnie za represjonowanego, ale poza przynależnością do związku nic z tego nie wynika. W Israelu takiej oceny dokonuje "Foundation for the Benefit of Holocaust Victims in Israel". Z raportu, którego znacząca część dotyczy potrzeb i kosztów utrzymania, można się dowiedzieć, że w Izraelu ma żyć obecnie 193000 osób "Holocaust survivors" (ocalonych z Holocaustu). Warto przyczytoczyć definicję osoby "Holocaust survivor" z opracowania fundacji z 2004 roku: Jest to osoba, która żyła w jednym z krajów, który został podbity lub znalazł się pod bezpośrednim wpływem reżimu nazistowskiego [Nazi regime] w jakimkolwiek czasie pomiędzy 1933 i 1945 rokiem, wliczając w to osoby, które uciekły podczas nazistowskiego podboju [Nazi conquest]." ,,Dzieci Teheranu" chronione przez generała Władysława Andersa mają status ,,holocaust survivers,,! Są narody, które należycie pamiętają o swoich dzieciach, ale bywa też inaczej...


Do Biuletynu Dzieci Powstania Warszawskiego 1944
(artykuł dyskusyjny)
Szanowni Czytelnicy,
Jako organizacja reprezentująca dzieci Powstania Warszawskiego czujemy się w obowiązku przekazania informacji, że dojrzeliśmy do momentu kiedy z uwagi na upływ czasu i wykruszanie się naszych szeregów na skutek właśnie przeżyć wojennych, które cieniem położyły się na życiu naszych rodziców i rykoszetem na naszym, zmuszeni jesteśmy wystąpić o pomoc materialną do państwa. Niestety rządzący tego nie widzą i zdają się nie wiedzieć, jak wielkie spustoszenia uczyniła wojna i lata bezpośrednio po niej. Sami od siebie nie wystąpią z jakąś inicjatywą pomocy, jak nie czynią tego w stosunku do kombatantów Powstania, którzy sami muszą walczyć o poprawę swego bytu, życia codziennego. Stoimy „w kolejce” za nimi, bo dzisiaj dzięki postępowi medycyny, wiemy ponad wszelką wątpliwość, że nie tylko udział w czynie zbrojnym, rany i kontuzje, ale również samo przeżycie wojennej traumy przekłada się na nasze aktualne zdrowie. To, co było udziałem naszych rodziców w sferze psychicznej przekłada się na nas, a jak dowodzą tego współczesne badania medyczne, nawet na pokolenia naszych dzieci i wnuków. One dadzą sobie radę, bo żyją w nowym, wywalczonym przez nas otoczeniu. Natomiast my, niemi świadkowie wydarzeń II wojny światowej, zmagamy się z podstępną jej spuścizną w sferze psychicznej, co wcale nie znaczy, że popadamy w chorobę psychiczną, ale owe przeżycia z dalekiej przeszłości, naszego niemowlęctwa i dzieciństwa, powodują, że raptownie zapadamy na zdrowiu. Przyczyną tego faktu są właśnie przeżycia traumy, jakiej nie mają za sobą pokolenia następujące po nas.   
Z wnikliwych badań medycznych wynika, że trauma przeszłości wraz z upływem czasu czyni spustoszenia w organizmach ludzi nie tylko tych, których udziałem były  przeżycia okropności wojny, przymusowych przesiedleń, zniewolenia, ciągłego strachu o siebie i bliskich, wreszcie samo przeżywanie z dnia na dzień pobytu w obozach i innych miejscach. Wbrew temu, co do niedawna się uważało - czas nie zaciera śladów, ale je pogłębia w sposób podstępny i zaskakujący. Z pozornej choroby somatycznej czyni dolegliwość trwałą i wraz z upływem czasu przechodzącą w ciężkie schorzenie. Próby zaprzeczenia naszej martyrologii są po prostu kazusem, który we współczesnym prawie zyskał miano „Kłamstwa Oświęcimskiego”. Pozostaje otwarta kwestia do kogo mamy wystąpić z roszczeniem: władz krajowych, które nie zawiniły, czy byłego agresora, który wywołał wojnę, w wyniku której zmagamy się z coraz to nowymi i poważniejszymi kłopotami zdrowotnymi...
Ustanowiona w odległym 1870r. Konwencja Genewska stanowi podstawę do wszelkich działań odszkodowawczych z powodu minionej wojny. Kolejnym aktem branym pod uwagę jest Konwencja Haska z 1907r. dotycząca praw i zwyczajów wojny lądowej, natomiast uzupełnieniem tych aktów są: Traktat Wersalski z 1919r. (w cz. VIII: „Odszkodowania” zawierający ścisłe określenie szkód), Umowa Jałtańska z 11.02.1945r. oraz Umowa Poczdamska z 2.08.1945r. Odpowiedzialność osobista za szkody wojenne została z kolei uregulowana w Dokumentacji Norymberskiej, a ściślej Karcie Międzynarodowego Trybunału Wojskowego. Prawo Międzynarodowe nie uznaje instytucji przedawnienia zbrodni wojennych i zbrodni przeciwko ludzkości. Nie uznaje też przedawnienia roszczeń o odszkodowania z tytułu takich zbrodni. W prawie międzynarodowym nie jest znana również żadna forma „zawieszenia” roszczeń z tego tytułu. Generalnie rejestracja szkód wojennych ma charakter państwowy. Polska określiła roszczenia zarówno w sprawie repasacji wojennych jak i indywidualnych odszkodowań wojennych, a te roszczenia stanowią przedmiot urzędowych dokumentów. Głównym celem rejestracji było przeprowadzenie spisu strat wojennych, zarówno rzeczowych, jak i osobowych. Straty wojenne Polski zostały obliczone w granicach państwowych powojennych (z wyłączeniem Ziem Odzyskanych). Podstawowym miernikiem strat był złoty polski wg wartości z dnia 1.09.1939r., które zostały obliczone na dzień 9.05.1945r. czyli na dzień zakończenia działań wojennych. Okres pracy Biura Odszkodowań wojennych zakończony wspomnianym sprawozdaniem trwał od 21.09.1944 – 1.01.1947r. Te daty zapewne ulegną uwspółcześnieniu z uwagi na zapowiedź ponownego zajęcia się tą sprawą przez aktualny rząd polski.  
Niejedna z tych zbrodni nie miała dotąd nawet własnej nazwy, z tego względu kryteria kwalifikacji prawnej oraz określenie odpowiedzialności za te zbrodnie wymagały stworzenia nowych pojęć prawnych. Należy pamiętać, iż szkody wojenne podzielone są na grupy: do pierwszej należą szkody wyrządzone państwu - związane z reparacjami wojennymi, do drugiej zakwalifikowano szkody wyrządzone ludności cywilnej stanowiące podstawę do indywidualnych roszczeń o odszkodowania.  
Specyficznym elementem masowych wysiedleń w Polsce było tworzenie przez okupanta niemieckiego sieci tzw. obozów przejściowych, gdzie w nieludzkich warunkach władze okupacyjne przetrzymywały ludność cywilną, ale i wojskowych, dokonując selekcji i kwalifikując tych zgromadzonych do kolejnych miejsc kaźni: obozów koncentracyjnych, do fabryk zbrojeniowych, przymusowej pracy, lub wręcz do eksterminacji w komorach gazowych lub rozstrzelanie przez pluton egzekucyjny. Takim obozem przejściowym dla stolicy Polski był Pruszków (Dulag 121), ze swoimi filiami (podobozami) w również w podwarszawskich Włochach (w Fabryce „ERA”), Ożarowie (na terenie Huty Szkła), Ursusie (w Państw. Z-dach Inżynierii) i Piastowie (w Fabryce Opon „Tudor”). W tych obozach nie istniała centralna ewidencja ofiar, nie było więc żadnych kartotek rejestracyjnych – a metody wyniszczenia ludności polskiej obejmowały zarówno ludność cywilną, jak i kombatantów.
Roszczenia indywidualne i odszkodowania stanowią problem prawa międzynarodowego, którego nie można rozwiązać sloganami o „historycznym pojednaniu” ani kredytami państwowymi, ale przynajmniej humanitarnymi wypłatami rent, lub jednorazowym, godziwym zadośćuczynieniem. Jak dotychczas jedynie następujące kraje: Austria (poprzez Zw. Ofiar Obozów Koncentracyjnych i Bojowników Oporu w Austrii), Wielka Brytania, Francja, Holandia, Dania uzyskały odszkodowania materialne dla poszkodowanych przez II wojnę światową swoich obywateli, a szczegóły są zupełnie nieznane polskiej opinii publicznej. Odnośnie Polski, to rząd RFN operował początkowo argumentem tzw. doktryny Hallsteina, uzasadniając odmowę zaspokojenia roszczeń odszkodowawczych faktem braku stosunków dyplomatycznych między RFN a Polską, co jest już dawno przeszłością.
Jednak trzeba mieć świadomość, iż żaden akt prawa międzynarodowego nie zwiera definicji szkody wojennej, określają one jedynie faktyczne szkody. Reasumując, my Dzieci Powstania 1944 jesteśmy grupą, która dotychczas była prawie niezauważana. Nikt z decydentów – żadnych opcji rządzących krajem od 1989r. (ale i wcześniej) nas nie dostrzegał, chociaż powinni naszego istnienia przynajmniej się domyślać. Wzorem Powstańców 1944 roku zamierzamy wystąpić do państwa o przyznanie nam jakiejś pomocy, która jak się okazuje i sami to czujemy jest nam potrzebna. Nadzieję na jakieś wsparcie daje nam współczesna nauka, która przyznaje, że ofiary ciężkich przeżyć, nie koniecznie katowane są narażone na nie mniejszy stres od tych, którzy świadomie przeżywali represje i maltretowania ze strony okupanta, ale i nierzadko powojennej władzy, która okazała się nie opiekuńcza a opresyjna.
Dowiedziono, że długotrwały stres prowadzi do chorób psychosomatycznych, których autentycznym podłożem staje się zaburzenie biochemicznej równowagi elektrolitów. Objawy chorobowe wynikające z prześladowań politycznych są zdaniem współczesnej nauki identyczne z tymi, jakie były udziałem więźniów obozów koncentracyjnych. Są one w dodatku chroniczne u postępujące, nawet mimo komfortowych warunków oraz ustąpienia pierwotnego stresu. Uważa się, że te zjawiska chorobowe są dziedziczne i przechodzą na drugie, a nawet trzecie pokolenie. Potwierdza to zresztą lektura książki A. Świątkowskiego: Uprawnienia inwalidów wojennych, wojskowych i osób represjonowanych. Warszawa 1997 (Dom Wydawniczy ABC), gdzie znajdujemy konkluzje odnoszące się do syndromu traumatycznego odciskającego piętno na drugim i trzecim pokoleniu. Badania nad tym zjawiskiem prowadzi Ambulatorium dla Ofiar Reżimu Komunistycznego powołane przy zakładzie Patologii Społecznej Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie (ul. M. Kopernika 20), kierowane przez prof. dra Zdzisława Ryna i dra Krzysztof Rutkowskiego.                                                                                                 
                                                                                     Tadeusz Władysław Świątek

Literatura:
  1. Banach G., Dominik M., Psychiatryczne następstwa obozów hitlerowskich w drugim pokoleniu byłych więźniów. Przegląd Lekarski nr 1, 1985;
  2. Chylińska M., Niektóre osobliwości bodźców obozowych. Przegląd Lekarski nr 1, 1989;
  3. Danieli Y., Odległe następstwa prześladowań hitlerowskich w rodzinach ocalałych ofiar. Przegląd Lekarski nr 1, 1985;
  4. Devoto A., Aspekty socjopsychologiczne i socjopsychiatryczne obozów koncentracyjnych. Biuletyn GKBZH tom XVIII, Wydawnictwo Prawnicze, warszawa 1968;
  5. Gętarski J. Orwid M., Dominik M., Wyniki badania psychiatrycznego o elektroencefalograficznego 130 byłych więźniów Oświęcimia-Brzezinki. Przegląd Lekarski nr 1, 1969;
  6. Kempisty C., Wpływ przebywania w hitlerowskich obozach koncentracyjnych na wzmożenie chorobowości o przyspieszenie miażdżycy. Biuletyn Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce. Tom XIX, Wydawnictwo Prawnicze, Warszawa 1968;
  7. Kempisty C., Wyniki socjomedycznych badań potomstwa byłych więźniów obozów hitlerowskich. Przegląd Lekarski nr 1, 1973;
  8. Kępiński A., Tzw. KZ-Syndrom. Próba syntezy. Przegląd Lekarski nr 1, 1970;
  9. Kłodziński S., Kilka uwag o KZ-Syndromie. Przegląd Lekarski nr 1, 1984;
  10. Ryn Z., Kłodziński S., Na granicy życia i śmierci. Przegląd Lekarski nr 1, 1983;
  11. Ryn Z., Uwagi psychiatryczne o tzw. KZ-Syndromie. Przegląd Lekarski nr 1, 1984;  
  12. Sobczyk P., Niektóre psychiatryczne problemy orzecznictwa inwalidzkiego i powypadkowego. Zdrowie Publiczne nr 2, 1970;
  13. Ekspertyza podstaw prawnych roszczeń indywidualnych o odszkodowania wojenne wykonana przez prof. dr Alfonsa Klafkowskiego w styczniu 1990r. celem dochodzenia roszczeń odszkodowawczych przez polskie ofiary wojny.



Ważny cytat:

– Powinniśmy złożyć najwyższy hołd i przeprosić ludność stolicy, że poniosła tak straszne upokorzenia, tak straszne cierpienia – powiedział gen. Zbigniew Ścibor-Rylski „Motyl”, prezes Związku Powstańców Warszawskich, odsłaniając w 2010 r. pomnik cywilnych ofiar tamtego zrywu.
                                                            

Spis wspomnień Dzieci Powstania zamieszczonych w Biuletynie

Halina Kałdowska                                                             Biuletyn nr 12
Profesor Elżbieta Skotnicka-Iliasiewicz                             Biuletyn nr 14
Agnieszka Wróblewska                                                     Biuletyn nr 15
Jerzy Kraśniewski                                                             Biuletyn nr 16
Profesor Janusz Przemieniecki                                        Biuletyn nr 18
Profesor Agnieszka Muszyńska                                       Biuletyn nr 20 - 28
Profesor Elżbieta Skotnicka-Iliasiewicz                            Biuletyn nr 27
Mirosław Kukliński                                                            Biuletyn nr 28,29,30
Agnieszka Wróblewska                                                    Biuletyn nr 29
Wojciech Sobieszuk                                                         Biuletyn nr 30
Andrzej Bischoff                                                               Biuletyn nr 31
Profesor Stanisław Lewak                                                Biuletyn nr 31
Jacek Krzemiński                                                             Biuletyn nr 32,33,34,35
Profesor Stanisław Lewak                                                Biuletyn nr 33
Profesor Agnieszka Muszyńska                                       Biuletyn nr 34
Danurta Charkiewicz                                                        Biuletyn nr 36
Aleksander Szczęsny                                                       Biuletyn nr 36
Józef Henryk Rudziński                                                   Biuletyn nr 37
Tadeusz Władysław Świątek (link)                                   Biuletyn nr 37
Janina Tymkiewicz                                                           Biuletyn nr 38
Hanna Langner-Matuszczyk                                            Biuletyn nr 39
Danuta Szarska                                                               Biuletyn nr 40



Pożyteczne Linki:

Rachunek Bankowy Stowarzyszenia za okres 31.05.2018 - 27.06.2018
31.05.2018             5733.69 PLN
27.06.2018             5783.69 PLN
40 dolarów kanadyjskich
200 dolarów amerykańskich.

Jak wydrukować nasz Biuletyn?

Wykonaj prawy klik. Kiedy otworzy się menu kliknij na opcję Print. Otworzy sie menu jak na ilustracji poniżej, z tym, że nie ma tam tekstu "Save as PDF". Kliknij na guzik Change i wybierz opcję Save as PDF, poczem kliknij na guzik Save. Kiedy otworzy się menu zapisywania zapamiętaj nazwę (lub zmień) nazwę zapisywanego zbioru i katalog gdzie ten zbiór jest zapisany. Odnajdź ten zbiór, kliknij aby go otworzyć i użyj prawego kliku żeby go wydrukować.



Ilustracja: "Jak drukować"

                                                              



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz