Szanowni Państwo:
Prezentujemy
Państwu dwie relacje ze spektaklu „Dzieci Powstania ‘44” w Muzeum Powstania
Warszawskiego w wykonaniu teatru tańca LUZ. Pierwsza relacja to 12 minutowy film
tutaj (dziękujemy p. Joannie Woszczyńskiej za udostępnienie), druga to poniższe
zdjęcia.
Byliśmy – my -
nasze Stowarzyszenie, wraz z teatrem LUZ i Muzeum Powstania Warszawskiego sponsorami spektaklu. Udało się, po kilku
miesięcznych staraniach jest zgoda Muzeum na występ. W Sali „pod Liberatorem”
Muzeum pełna widownia, oblężone schodki prowadzące do Sali, wzruszenie widoczne
na twarzach widzów.
Na sali twórca
książki „Dzieci ‘44” pan Jerzy Mirecki. Po spektaklu młodzi aktorzy zbierają
autografy dzieci powstania, widzowie nie opuszczają sali, wymieniają wrażenia,
ktoś cichutko nuci „Pałacyk Michla...”.
Stowarzyszenie Dzieci Powstania 1944 pragnie serdecznie podziękować autorowi spektaklu – pani Joannie
Woszczyńskiej, całemu zespołowi teatru LUZ za wzruszające widowisko.
Na zdjęciu powyżej od lewej – pani Justyna Bacz, pani Ada Pogoda-Kołodziejak, pani Joanna
Woszczyńska. Poniżej: pani Justyna Bacz.
Poniżej twórca książki
„Dzieci ‘44” – pan Jerzy Mirecki.
Widziane z krzesła Honorowego Prezesa Andrzeja Targowskiego
Mądrość, prawda i odpowiedzialność (I)
Jesteśmy dumni z bohaterstwa Powstania
Warszawskiego 1944 militarnie zostało wymierzone przeciw
Niemcom, ale politycznie było skierowane przeciwko ZSRR, których wojska Rząd
Londyński chciał przywitać w wyzwolonej w Powstaniu Warszawie i nie dopuścić do
sprawowania władzy w stolicy przez Komitet PKWN, będący pro-sowieckim polskim
rządem.
Polacy niestety nie wiedzieli, że już w
sierpniu 1944 r. Stalin miał porozumienie z Rooseveltem o wysłaniu 15.000
marynarzy do Cold Bay na Alasce,
gdzie mieli przejąć 250 okrętów od Amerykanów, na których mieli walczyć z Japonią.
Szkoleniem na jesieni 1944 r. kierował kapitan Marynarki Wojennej USA George
Maxwell, urodzony w Warszawie pod nazwiskiem Dzwoniecki (który jako
kilkunastoletni chłopak przypłynął statkiem do Nowego Jorku i wyskoczył z
niego, przypływając do brzegu, gdzie potem zaopiekował się nim urzędnik
emigracyjny Maxwell). Nominację na to stanowisko zawdzięcza temu, że umiał
świetnie kląć po rosyjsku, co nie było bez znaczenia w skutecznym
porozumiewaniu się z sowieckimi marynarzami[1].
Temat zdrady Polski przez Zachód w Jałcie w
1945 r. jest przykładem, gdzie prosi się, by prawda wspierała mądrość i
odpowiedzialność Polaków. Zacznijmy od
tego, że włączenie Polski do sfery wpływów Związku Radzieckiego nastąpiło już w
Teheranie na przełomie listopada i grudnia 1943 r. Natomiast spotkanie w Jałcie
miało miejsce w dniach 4-11 lutego 1945 r. i dotyczyło szczegółów, jak
zrealizować porozumienie sprzed ponad roku.
Żeby zrozumieć postępowanie Zachodu w 1943 i
1945 r., trzeba żyć w pragmatycznej kulturze anglosaskiej. Po przybyciu do USA 35
lata temu, od razu zacząłem badać przyczyny postawy prezydenta Roosevelta w
Teheranie i w Jałcie. Otóż amerykański Prezydent kierował się wtedy interesem
amerykańskim, a nie polskim. Mimo tego, że teza ta brzmi banalnie, Polacy
traktują amerykańskiego prezydenta, że nas zdradził, podczas gdy nic nam nie
obiecywał. Dla Sojuszników, czyli tak na prawdę dla Amerykanów i Brytyjczyków,
celem nr 1 było pokonanie Niemiec przy najniższych stratach. Amerykanie
wiedzieli, że Europejczycy sami nie pokonają Niemców i że ich wkroczenie do Europy
jest nieuniknione, dlatego zanim to nastąpi chcieli, aby najpierw Sowieci
pokonali Niemców na Wschodzie.
W tym okresie stosunki polsko-sowieckie były
wrogie i w tym sporze Sojusznicy ocierali nam łzy, a popierali Stalina, bowiem
on, a nie my, dysponował siłą militarną zdolną pokonać Niemcy. Gdyby Amerykanie
popierali Polaków, a nie Sowietów, zachodziła obawa, że rozgniewany Stalin mógł
zawrzeć pokój z Hitlerem. Taka możliwość wisiała w powietrzu już od momentu
okrążenia Moskwy przez Niemców w 1941 r., kiedy pewne rozpoznawcze rozmowy
między obu stronami miały miejsce w Szwecji.
Załóżmy, że Amerykanie popieraliby Polaków i
nie zgodzili się na podział na sfery wpływów w Teheranie pod koniec 1943 r. W
tym czasie Niemcy przegrali już pod Stalingradem, ale wciąż tkwili na Ukrainie
i Leningrad był stale oblężony. Stalin, więc nie był jeszcze pewien zwycięstwa,
i w przypadku braku politycznego poparcia z Zachodu, mógł szukać pokoju z
Hitlerem. (cdn)
Zarząd
Stowarzyszenia Dzieci Powstania 1944 składa rodzinie ś.p. Uli najgłębsze wyrazy
współczucia.Dzięki Jej dziecięcym wspomnieniom z ul. Złotej, zamieszczonym w książce DZIECI
44 stała się Ula jedną z nas. Zachowanie Jej pamięci włącza się w sens
istnienia naszego Stowarzyszenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz